Profesor od bocianów pokazuje świat niewidomym
Strona główna » Informator » Eko » „Profesor od bocianów” pokazuje świat niewidomym…

„Profesor od bocianów” pokazuje świat niewidomym

INFORMATOR. Ekologia

PAP

naukawpolsce.plnaukawpolsce.pl | dodane 25-10-2010

Fot. naukawpolsce.pl
 
Jeszcze kilka miesięcy temu prowadził zajęcia na Politechnice Warszawskiej. Teraz niemal niewidzący dr inż. Janusz Rozum, zwany "profesorem od bocianów", popularyzuje ekologię w Polskim Związku Niewidomych, a wiedzę o osobach niewidomych - wśród osób widzących.

Dr Rozum zachorował na zwyrodnienie plamki żółtej (AMD) cztery lata temu. Mimo pogarszającego się wzroku aż do 31 marca tego roku prowadził zajęcia ze studentami na Wydziale Elektroniki PW.

"Byłem jednym z najlepszych znawców fitoplanktonu, czyli popularnie mówiąc glonów. Pracowałem na uczelni 4 lata jako emeryt. Uczyłem elektroników podstaw problemów ekologii i ochrony środowiska, zagrożenia chorobami, tłumaczyłem zjawiska światowe, pole magnetyczne ziemskie, promieniowanie kosmiczne. Dziś czuję, że czas ustąpić pola młodszym. Teraz widzę dobrze tylko pod mikroskopem" - opowiada w rozmowie z PAP naukowiec.

"Wieloletni pracownik Wydziału Inżynierii Sanitarnej i Wodnej w Zakładzie Biologii Środowiska. Na Wydziale Elektroniki wykładał ekologię. Dał się poznać jako dobry wykładowca, lubiany przez naszych studentów. Zawsze życzliwy i chętny do kontaktu z młodzieżą" - wspomina go dziekan Wydziału Elektroniki PW prof. dr hab. Jan Szmidt.

Dr Rozum jednak przekonany, że można prowadzić życie zawodowe nawet mimo utraty wzroku.

"Daję sobie radę. Z pomocą wnuka korzystam z internetu. Słucham zapisów tekstowych na płytach. Jestem uparty i kiedy bardzo mnie coś zainteresuje, wyciągam lupę powiększającą ponad 12 razy i litera po literze czytam tekst wydruku lub ksero. Jest to wymagające, czasami mam tego dosyć, ale chęć dowiedzenia się czegoś nowego jest tak silna, że się nie mogę temu oprzeć" - deklaruje naukowiec.

Teraz ekologię stara się popularyzować w środowisku niewidomych.

Ze słuchaczami spotyka się raz lub dwa razy w miesiącu w Klubie Horyzont Polskiego Związku Niewidomych. Naukowiec zdaje sobie sprawę, że popularyzacja nauki jest czymś odmiennym od pracy akademickiej. Nie można przekazywać systematycznej nauki, ale jej wybrane fragmenty, które mogą zainteresować ludzi spoza uczelni.

"Nauczyłem się mówić obrazowo. Bo bardzo trudno jest opowiedzieć o fotosyntezie ludziom, którzy nigdy nie widzieli słońca. Uczę wybranych zagadnień, ciekawostek, tłumaczę, jak funkcjonuje świat, czym jest przyroda. Niewidomi potrzebują takiej wiedzy" - przekonuje dr Rozum.

A co interesuje osoby, które nie widzą? "Opowiadam im np. o wodzie - jak bada się jej jakość, co to są bakterie coli, o których się mówi w mediach. Tłumaczę funkcjonowanie mikrokosmosu - jakie bakterie nam zagrażają, jakie pasożyty? Opowiadam, jak żyją zwierzęta, jak funkcjonuje świat" - odpowiada popularyzator. Przyznaje, że opisanie tych zjawisk jest niezwykle trudne. "Przecież niektórzy z nich widzą tylko jasność. Mimo to mam wyrobione metody przekazu, no i mam zamiłowanie do ekologii - kocham to, to jest moje hobby" - deklaruje.

Poaz tym, często bierze udział w przygotowywaniu programów artystycznych. "Dla mnie to rehabilitacja, ja się świetnie czuję w środowisku osób niewidomych. Bezpiecznie. Nie ma co ukrywać - niewidomi to są ludzie odrzuceni" - przyznaje dr Rozum.

W środowisku osób niewidomych i niedowidzących znany jest jako "profesor od bocianów". Bociany osiedliły się na słupie wysokiego napięcia przy jego starym domu. Jedno z piskląt został wyrzucone z gniazda przez rodzeństwo w wyniku konkurencji o pokarm. Doktor - wówczas jeszcze widzący - zajął się nim niczym "tata-bocian".

"Musiałem siedzieć 6 tygodni przy nim, żeby go odżywić, wykarmić i nauczyć fruwać. Początkowo karmiłem go wodą, bo był silnie odwodniony. Później zacząłem kupować chude mięso. A rower mi służył do nauczenia bociana fruwania. Po prostu trzymałem w garści mięso, które on już czuł i jechałem coraz szybciej. W pewnym momencie bocian zaczął podskakiwać, aż podfrunął. Jak pofrunął pierwszy raz, nie było problemu z następnymi. Trudno mi się było z nim rozstać" - wspomina ze łzami w oczach wykładowca.

PAP, 25-10-2010, naukawpolsce.pl

Poinformuj znajomych o tym artykule:

REKLAMA
hemoroidy Krakow
Leczymy urazy sportowe
hemoroidy szczelina odbytu przetoki zylaki konczyn dolnych
------------

REKLAMA
Czytaj
Czytaj
Czytaj
Czytaj
Czytaj
REKLAMA
Leczymy urazy sportowe