Psy i koty bez pcheł i kleszczy?
Strona główna » Informator » Ciekawostki » Psy i koty bez pcheł i kleszczy?

Psy i koty bez pcheł i kleszczy?

INFORMATOR. Ciekawostki

PAP

naukawpolsce.plnaukawpolsce.pl | dodane 16-04-2012

Fot. drowemiasto.pl
 
Dzięki nowym środkom zapobiegawczym przenoszące choroby pchły i kleszcze będą się trzymać z dala od zwierząt domowych - ogłoszono podczas Światowego Kongresu Medycyny Małych Zwierząt FECAVA/WSAVA/BSAVA, który odbywał się w Birmingham od 11 do 15 kwietnia.

Wspólnym celem lekarzy i weterynarzy jest zapobieganie chorobom ludzi, zwierząt dzikich, domowych i hodowlanych - mówił profesor patologii weterynaryjnej, Michael J. Day z University of Bristol.

Zwierzęta domowe łączą z ludźmi silne więzy emocjonalne. Badania nad nimi pozwalają lepiej poznać ludzkie choroby, ponieważ większość fizjologicznych mechanizmów jest podobna. Tak jak ludziom, szkodzi im bierne palenie czy sprzyjający otyłości styl życia. Z drugiej strony zwierzęta przenoszą choroby zakaźne - na przykład wściekliznę, która co roku zabija na świecie około 55 tys. osób, głównie w Afryce i Azji. Jednak w naszych kontaktach ze zwierzętami zdecydowanie przeważają korzyści - podkreślił profesor Day. Zdrowe i szczęśliwe zwierzęta są lepszymi towarzyszami człowieka.

Żywiące się krwią pchły i kleszcze to zagrożenie dla zdrowia ludzi i zwierząt. Pchły mogą być nosicielami bakterii Bartonella ("choroba kociego pazura"), Rickettsia, a w przypadku pcheł szczurzych - także wywołującej dżumę Yersinia pestis. Kleszcze to nosiciele boreliozy, kleszczowego zapalenia mózgu i innych chorób, na przykład atakującej psy i koty babeszjozy.

Zaatakowane przez pchły lub kleszcze zwierzęta mogą zakażać ludzi poprzez ugryzienia czy zadrapania (typowym przykładem jest choroba kociego pazura - bartonelloza). Taka infekcja może być szczególnie niebezpieczna w przypadku obniżonej odporności - co jednak ma zrobić poddana chemioterapii 60-letnia kobieta, dla której seropozytywny kot jest najbliższym przyjacielem? Zdaniem profesora Daya, trzeba przede wszystkim upewnić się, że chodzi o aktywną infekcję przeprowadzić odpowiednie leczenie i wyeliminować zagrożenie stwarzane przez pchły.

Wykrycie kleszczy bądź pcheł u zwierzęcia to sygnał ostrzegawczy - wskazuje, że zagrożony jest również przebywający w tym samym środowisku właściciel. Ważny jest sposób usuwania kleszczy - bez grożącego infekcją dotykania ręka, za pomocą odpowiednich szczypiec bądź płytki. Lepiej jednak zapobiegać niż leczyć.

Od dawna znane są różne preparaty odstraszające i/lub zabijace pchły i kleszcze, ale ich stosowanie wiąże się z różnymi niedogodnościami, a skuteczność bywa niewystarczająca. Nie wszyscy wiedzą, że krwiopijne pasożyty mogą atakować przez okrągły rok - niejeden pies buszujący w styczniu w zaroślach wrócił do domu z kleszczem.

Im prostszy sposób działania i dłuższa aktywność stosowanych środków, tym większa bywa skuteczność. Są środki, których kroplę umieszcza się pomiędzy łopatkami kota, po czym dzięki dyfuzji przemieszczają się na całe ciało i chronią przed pchłami. Są też uwalniające chemikalia obroże. Jednak czas ochrony wynosi zwykle około miesiąca, a w przypadku obroży problemem bywa nieprzyjemny zapach. Poza tym koty nie tolerują tak skutecznych substancji jak permetryna czy deltatmetryna. Właściciele często zapominają o regularnym powtarzaniu zabezpieczeń lub stosują je tylko okresowo, gdy zagrożenie jest największe.

Nowe rozwiązanie jednej z niemieckich firm opiera się na wykorzystaniu obroży, która wydziela jednocześnie dwie bezwonne substancje - imidakloprid i flumetrynę.

Przeprowadzone w warunkach polowych badania potwierdziły niemal stuprocentową skuteczność metody przez 8 miesięcy - od wiosny do zimy. Wykonana z polimeru obroża stopniowo uwalnia imidakloprid i flumetrynę, które rozprzestrzeniają się na skórze chronionego zwierzęcia, zabijając pchły i odstraszając kleszcze.

Substancje te mają działanie synergistyczne - wzajemnie podnoszą swoją skuteczność. Podczas badań laboratoryjnych zdarzało się niekiedy, że psy połykały obroże, a koty je żuły. Nie pociągnęło to za sobą ujemnych skutków i - jak twierdza autorzy badań - wynikało ze znudzenia, ponieważ podczas prób w warunkach polowych takich zachowań nie zaobserwowano. Zarówno flumetryna, jak i imidakloprid bardzo słabo wchłaniają się z przewodu pokarmowego, nie rozpuszczają w wodzie i nie są szkodliwe dla ludzi - także dla dzieci.

PAP, 16-04-2012, naukawpolsce.pl

Poinformuj znajomych o tym artykule:

REKLAMA
hemoroidy Krakow
Leczymy urazy sportowe
hemoroidy szczelina odbytu przetoki zylaki konczyn dolnych
------------

REKLAMA
Czytaj
Czytaj
Czytaj
Czytaj
Czytaj
REKLAMA
Leczymy urazy sportowe