Polki boją się osteoporozy, ale się nie badają
INFORMATOR. Kraj

Fot. NCI
Aż 85 proc. Polek po 40. roku życia obawia się osteoporozy, mimo to aż trzy czwarte z nich nigdy jeszcze nie badało jaką ma gęstość kości – wykazał najnowszy sondaż TNS OBOP przeprowadzony na ogólnopolskiej próbie 300 kobiet.
Wyniki badania przedstawiono w poniedziałek na konferencji prasowej „Nie pękaj – bądź twarda”, zorganizowanej pod patronatem Polskiego Towarzystwa Reumatologicznego. Wynika z nich, że 91 proc. badanych Polek wie, że osteoporoza to grożąca złamaniami choroba metaboliczna kości. Ale zdecydowana większość z nich lekceważy to zagrożenie.
„To niepokojące, gdyż osteoporoza stwarza większe ryzyko zachorowania i zgonu niż wiele nowotworów” – alarmował prof. Witold Tłustochowicz, konsultant krajowy ds. reumatologii.
Prof. Ewa Marcinowska-Suchowierska, kierownik Kliniki Medycyny Rodzinnej Chorób Wewnętrznych i Chorób Metabolicznych Kości CMKP w Warszawie, przytoczyła dane wykazujące, że aż 20 proc. chorych ze złamaniami kości udowej umiera z powodu powikłań w ciągu sześciu miesięcy, a ponad 50 proc. - w następnym roku.
„Osoby, które przeżywają takie złamanie, cierpią fizycznie z powodu bólu, jak i psychicznie, bo są upośledzone ruchowo – podkreślała prof. Marcinowska-Suchowierska. – Ponad połowa chorych, którzy przeżyli złamania szyjki kości udowej odczuwa pogorszenie jakości życia, a jedna trzecia nigdy nie powraca do pełnej samodzielności i wymaga długotrwałej opieki”.
Dodała, że można temu zapobiec, trzeba tylko wykonać densytometrię (pomiar gęstości kości) i jeśli to konieczne - odpowiednio wcześnie zastosować leczenie. „Osteoporoza to cichy złodziej kości, rozwija się latami i ujawnia najczęściej u kobiet po 50. roku życia” – powiedziała.
Jej zdaniem, jeśli nie przeprowadzi się badania densytometrycznego i nie oceni ryzyka osteoporozy, pierwszym objawem osteoporozy może być złamanie, najczęściej przedramienia, nadgarstka lub trzonów kręgów. „Ale wtedy mówimy już o zaawansowanej chorobie, która grozi kolejnym złamaniem, tym razem jeszcze poważniejszym, jakim jest złamanie szyjki kości udowej” – podkreśliła prof. Marcinowska-Suchowierska.
Dodała, że leczenie opóźnia postęp osteoporozy - po 5 latach terapii ryzyko złamania kości udowej jest o połowę mniejsze.
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), indywidualne ryzyko złamania można ocenić z 10-letnim wyprzedzeniem metodą FRAX (fracture risk assesment). Poza badaniem densymetrycznym szyjki kości udowej uwzględnia ono takie czynniki ryzyka jak wiek i płeć, niską masę ciała (wskaźnik BMI poniżej 20), złamania bliższego końca kości udowej u rodziców, przebyte złamania po 50. roku życia, palenie papierosów, zażywanie glikokortykosteroidów, reumatoidalne zapalenie stawów i nadużywanie alkoholu.
„Osobom z indywidualnym ryzykiem złamań, tzw. RB-10 niższym niż 10 proc. zaleca się jedynie zdrowy styl życia i poprawę ogólnej sprawności fizycznej” – podkreśliła prof. Marcinowska-Suchowierska. – Wysokie RB-10, powyżej 20 proc., wymaga zastosowania leczenia farmakologicznego i to niezależnie od wielkości masy kostnej (BMD).
Dodała, że przy średnim zagrożeniu złamaniem (RB-10 pomiędzy 10-20 proc.), o leczeniu decyduje wielkość masy kostnej. Dopiero gdy jest ona zbyt mała, należy wprowadzić terapię.
„Trzeba jednak pamiętać, że złamanie jest niezależnym od wielkości masy kostnej ryzykiem kolejnego złamania. A może się ono znowu zdarzyć nawet wtedy, gdy BMD jest prawidłowe. Oznacza to, że leczenie farmakologiczne należy zastosować u wszystkich osób ze złamaniami po niewielkim urazie, zwłaszcza trzonów kręgowych, kości przedramienia i bliższego odcinka kości udowej” – twierdzi prof. Marcinowska-Suchowierska.
Na konferencji poinformowano, że w Polsce każdego roku dochodzi do około 150 tys. nowych złamań.
Wyniki badania przedstawiono w poniedziałek na konferencji prasowej „Nie pękaj – bądź twarda”, zorganizowanej pod patronatem Polskiego Towarzystwa Reumatologicznego. Wynika z nich, że 91 proc. badanych Polek wie, że osteoporoza to grożąca złamaniami choroba metaboliczna kości. Ale zdecydowana większość z nich lekceważy to zagrożenie.
„To niepokojące, gdyż osteoporoza stwarza większe ryzyko zachorowania i zgonu niż wiele nowotworów” – alarmował prof. Witold Tłustochowicz, konsultant krajowy ds. reumatologii.
Prof. Ewa Marcinowska-Suchowierska, kierownik Kliniki Medycyny Rodzinnej Chorób Wewnętrznych i Chorób Metabolicznych Kości CMKP w Warszawie, przytoczyła dane wykazujące, że aż 20 proc. chorych ze złamaniami kości udowej umiera z powodu powikłań w ciągu sześciu miesięcy, a ponad 50 proc. - w następnym roku.
„Osoby, które przeżywają takie złamanie, cierpią fizycznie z powodu bólu, jak i psychicznie, bo są upośledzone ruchowo – podkreślała prof. Marcinowska-Suchowierska. – Ponad połowa chorych, którzy przeżyli złamania szyjki kości udowej odczuwa pogorszenie jakości życia, a jedna trzecia nigdy nie powraca do pełnej samodzielności i wymaga długotrwałej opieki”.
Dodała, że można temu zapobiec, trzeba tylko wykonać densytometrię (pomiar gęstości kości) i jeśli to konieczne - odpowiednio wcześnie zastosować leczenie. „Osteoporoza to cichy złodziej kości, rozwija się latami i ujawnia najczęściej u kobiet po 50. roku życia” – powiedziała.
Jej zdaniem, jeśli nie przeprowadzi się badania densytometrycznego i nie oceni ryzyka osteoporozy, pierwszym objawem osteoporozy może być złamanie, najczęściej przedramienia, nadgarstka lub trzonów kręgów. „Ale wtedy mówimy już o zaawansowanej chorobie, która grozi kolejnym złamaniem, tym razem jeszcze poważniejszym, jakim jest złamanie szyjki kości udowej” – podkreśliła prof. Marcinowska-Suchowierska.
Dodała, że leczenie opóźnia postęp osteoporozy - po 5 latach terapii ryzyko złamania kości udowej jest o połowę mniejsze.
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), indywidualne ryzyko złamania można ocenić z 10-letnim wyprzedzeniem metodą FRAX (fracture risk assesment). Poza badaniem densymetrycznym szyjki kości udowej uwzględnia ono takie czynniki ryzyka jak wiek i płeć, niską masę ciała (wskaźnik BMI poniżej 20), złamania bliższego końca kości udowej u rodziców, przebyte złamania po 50. roku życia, palenie papierosów, zażywanie glikokortykosteroidów, reumatoidalne zapalenie stawów i nadużywanie alkoholu.
„Osobom z indywidualnym ryzykiem złamań, tzw. RB-10 niższym niż 10 proc. zaleca się jedynie zdrowy styl życia i poprawę ogólnej sprawności fizycznej” – podkreśliła prof. Marcinowska-Suchowierska. – Wysokie RB-10, powyżej 20 proc., wymaga zastosowania leczenia farmakologicznego i to niezależnie od wielkości masy kostnej (BMD).
Dodała, że przy średnim zagrożeniu złamaniem (RB-10 pomiędzy 10-20 proc.), o leczeniu decyduje wielkość masy kostnej. Dopiero gdy jest ona zbyt mała, należy wprowadzić terapię.
„Trzeba jednak pamiętać, że złamanie jest niezależnym od wielkości masy kostnej ryzykiem kolejnego złamania. A może się ono znowu zdarzyć nawet wtedy, gdy BMD jest prawidłowe. Oznacza to, że leczenie farmakologiczne należy zastosować u wszystkich osób ze złamaniami po niewielkim urazie, zwłaszcza trzonów kręgowych, kości przedramienia i bliższego odcinka kości udowej” – twierdzi prof. Marcinowska-Suchowierska.
Na konferencji poinformowano, że w Polsce każdego roku dochodzi do około 150 tys. nowych złamań.
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Inne w tym dziale:
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Dostępna innowacyjna metoda dla pacjentów dializowanych: mniejsze ryzyko powikłań chirurgicznych i krótszy czas rekonwalescencji
- Sezon infekcyjny ruszył. Czy szczepienia powstrzymają falę grypy i RSV?
- Co dalej z leczeniem ostrej porfirii wątrobowej?
- Gdzie bije drugie serce Polaków? W jelitach!
- Rak płuca – wyzwanie współczesnej onkologii. Immunoterapia dla chorych w gorszym stanie sprawności.
- Co dziesiąty pacjent jest narażony na zdarzenie niepożądanepodczas leczenia szpitalnego. Większość szpitali wciąż bez elektronicznego systemu raportowania
- Październik to najlepszy moment, by wzmocnić odporność
- Zapowiadane rozszerzenie wskazań do badań PET/CT to ogromna szansa dla chorych
- Potrzebny program pilotażowy dla pacjentów dializowanych – obecne wyceny procedur nefrologicznych nie odzwierciedlają kosztów leczenia
- Infekcja, która nie boli, a zabija – jak brak podstawowego leczenia prowadzi do dramatycznych konsekwencji?
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA
![]() |


naukawpolsce.pl | dodane 22-06-2011





