
Fot. zdrowemiasto.pl
Nowy projekt listy leków refundowanych pokazuje, że Ministerstwo Zdrowia nie spieszy się z rozwiązaniem problemu, z jakim od marca borykają się chorzy na astmę. Ceny leków dla tysięcy pacjentów ciągle wysokie.
Miało być lepiej
Przypomnijmy: 1 marca br. refundacją zostały objęte 2 nowe leki generyczne stosowane w leczeniu astmy i POCHP. Automatycznie obniżyły limity refundacyjne dla wszystkich leków znajdujących się dotychczas w grupach limitowych. Co to oznacza dla pacjentów? Zamiast kilku złotych, muszą płacić kilkunastokrotnie więcej za dotychczas stosowany lek. Co więcej, zmiana terapii na inną pociąga za sobą negatywne dla zdrowia i życia konsekwencje – począwszy od kilkumiesięcznego oczekiwania na wizytę u specjalisty, poprzez zwiększoną liczbę zaostrzeń choroby, aż do zwiększonej liczby hospitalizacji. Pacjenci liczyli, że nowa lista przywróci im niższe ceny na zażywane przewlekle leki. Niestety, tak nie jest.
Jak jest?
– Ostatnie 2 miesiące były dla mnie gehenną – skarży się Stanisław Skupień, chorujący na ciężką postać astmy. – Jestem schorowanym emerytem. Dla mnie różnica czterdziestu złotych więcej na jednym leku to od razu wybór: leczyć się dalej czy przestać - dodaje.
Lekarze niepokoją się, że część chorych zrezygnuje z leczenia albo zechce zmienić terapię, dobrze kontrolującą ich chorobę. Tymczasem, to nie takie łatwe. – W codziennej praktyce lekarskiej kluczową rolę odgrywa właściwy dobór inhalatora, uwzględniający nie tylko preferencje pacjenta, ale także własności urządzenia dostarczającego lek do płuc oraz możliwość opanowania przez chorego prawidłowej techniki inhalacji. To wszystko ma ogromne znaczenie dla prawidłowej kontroli choroby i przeciwdziałanie zaostrzeniom czy ilości hospitalizacji. Z kolei wybór rodzaju inhalatora ma ogromne znaczenie, bo jak wykazało wiele badań, ma on wpływ na skuteczność leczenia – komentuje prof. Piotr Kuna. Dr Piotr Dąbrowiecki dodaje – Pacjenta, który przyzwyczai się do danej terapii i jednego inhalatora, trzeba nauczyć wszystkiego od początku. Tymczasem skuteczność leczenia tej skomplikowanej choroby tkwi w odpowiednim podawaniu dawki leku. Wziewne leki złożone znacząco różnią się pomiędzy sobą, zarówno substancją czynną, jak i rodzajem inhalatora. Zamienne stosowanie leków złożonych negatywnie wpływa na liczbę hospitalizacji, zaostrzeń astmy, zapaleń płuc i innych powikłań.
Jak powinno być?
Eksperci pytani o rozwiązanie problemu wskazują rozwiązanie najlepsze dla pacjenta. Chodzi o wydzielenie odrębnych grup limitowych dla leków złożonych posiadających rożne substancje czynne. Dla każdej substancji czynnej powinna zostać stworzona odrębna grupa limitowa. Dawałoby to chorym optymalny dostęp do leków, które dotychczas stosowali i uchroniłoby przed chaosem jakiego doświadczają, gdy pojawia się nowy generyk w całej grupie, który jest tańszym zamiennikiem tylko dla jednego leku, a nie wszystkich.
Miało być lepiej
Przypomnijmy: 1 marca br. refundacją zostały objęte 2 nowe leki generyczne stosowane w leczeniu astmy i POCHP. Automatycznie obniżyły limity refundacyjne dla wszystkich leków znajdujących się dotychczas w grupach limitowych. Co to oznacza dla pacjentów? Zamiast kilku złotych, muszą płacić kilkunastokrotnie więcej za dotychczas stosowany lek. Co więcej, zmiana terapii na inną pociąga za sobą negatywne dla zdrowia i życia konsekwencje – począwszy od kilkumiesięcznego oczekiwania na wizytę u specjalisty, poprzez zwiększoną liczbę zaostrzeń choroby, aż do zwiększonej liczby hospitalizacji. Pacjenci liczyli, że nowa lista przywróci im niższe ceny na zażywane przewlekle leki. Niestety, tak nie jest.
Jak jest?
– Ostatnie 2 miesiące były dla mnie gehenną – skarży się Stanisław Skupień, chorujący na ciężką postać astmy. – Jestem schorowanym emerytem. Dla mnie różnica czterdziestu złotych więcej na jednym leku to od razu wybór: leczyć się dalej czy przestać - dodaje.
Lekarze niepokoją się, że część chorych zrezygnuje z leczenia albo zechce zmienić terapię, dobrze kontrolującą ich chorobę. Tymczasem, to nie takie łatwe. – W codziennej praktyce lekarskiej kluczową rolę odgrywa właściwy dobór inhalatora, uwzględniający nie tylko preferencje pacjenta, ale także własności urządzenia dostarczającego lek do płuc oraz możliwość opanowania przez chorego prawidłowej techniki inhalacji. To wszystko ma ogromne znaczenie dla prawidłowej kontroli choroby i przeciwdziałanie zaostrzeniom czy ilości hospitalizacji. Z kolei wybór rodzaju inhalatora ma ogromne znaczenie, bo jak wykazało wiele badań, ma on wpływ na skuteczność leczenia – komentuje prof. Piotr Kuna. Dr Piotr Dąbrowiecki dodaje – Pacjenta, który przyzwyczai się do danej terapii i jednego inhalatora, trzeba nauczyć wszystkiego od początku. Tymczasem skuteczność leczenia tej skomplikowanej choroby tkwi w odpowiednim podawaniu dawki leku. Wziewne leki złożone znacząco różnią się pomiędzy sobą, zarówno substancją czynną, jak i rodzajem inhalatora. Zamienne stosowanie leków złożonych negatywnie wpływa na liczbę hospitalizacji, zaostrzeń astmy, zapaleń płuc i innych powikłań.
Jak powinno być?
Eksperci pytani o rozwiązanie problemu wskazują rozwiązanie najlepsze dla pacjenta. Chodzi o wydzielenie odrębnych grup limitowych dla leków złożonych posiadających rożne substancje czynne. Dla każdej substancji czynnej powinna zostać stworzona odrębna grupa limitowa. Dawałoby to chorym optymalny dostęp do leków, które dotychczas stosowali i uchroniłoby przed chaosem jakiego doświadczają, gdy pojawia się nowy generyk w całej grupie, który jest tańszym zamiennikiem tylko dla jednego leku, a nie wszystkich.
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Inne w tym dziale:
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Dostępna innowacyjna metoda dla pacjentów dializowanych: mniejsze ryzyko powikłań chirurgicznych i krótszy czas rekonwalescencji
- Sezon infekcyjny ruszył. Czy szczepienia powstrzymają falę grypy i RSV?
- Co dalej z leczeniem ostrej porfirii wątrobowej?
- Gdzie bije drugie serce Polaków? W jelitach!
- Rak płuca – wyzwanie współczesnej onkologii. Immunoterapia dla chorych w gorszym stanie sprawności.
- Co dziesiąty pacjent jest narażony na zdarzenie niepożądanepodczas leczenia szpitalnego. Większość szpitali wciąż bez elektronicznego systemu raportowania
- Październik to najlepszy moment, by wzmocnić odporność
- Zapowiadane rozszerzenie wskazań do badań PET/CT to ogromna szansa dla chorych
- Potrzebny program pilotażowy dla pacjentów dializowanych – obecne wyceny procedur nefrologicznych nie odzwierciedlają kosztów leczenia
- Infekcja, która nie boli, a zabija – jak brak podstawowego leczenia prowadzi do dramatycznych konsekwencji?
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA
![]() |








