Prof. Maciej Lesiak, Kierownik I Kliniki Kardiologii w Szpitalu Klinicznym Przemienienia Pańskiego w Poznaniu
Pandemia COVI-19 mimo, że na trwa od kilku miesięcy na całym świecie, ciągle dostarcza nowych pytań odnośnie skutecznych sposobów przeciwdziałania wirusowi oraz metod sprawdzania zdrowia i odporności społeczeństw. Celem nadrzędnym wszystkich państw jest doprowadzenie do płynności ekonomicznej i bezpieczeństwa epidemiologicznego po odblokowaniu gospodarek w pełni. Naukowcy i lekarze dużą wiarę pokładają w wytwarzanych przez tzw. ozdrowieńców przeciwciałach, ale wciąż zagadnienie to budzi równie silne nadzieje, co kontrowersje i obawy.
W nauce widać dziś wyraźnie dwa trendy w zakresie badania i leczenia ludzi na koronawirusa. Pierwszym są badania mające na celu stworzenie i rozwój szczepionek, czyli znalezienia fragmentu wirusa, który, podany człowiekowi w sposób kontrolowany i bezpieczny, wywoła u niego odpowiedź immunologiczną, mogącą zostać już na zawsze i uodpornić go na COVID-19 w przypadku kontaktu z wirusem. Drugi trend to badania w kierunku weryfikowania roli przeciwciał u osób, które chorowały i wyzdrowiały, a które dzięki temu mają je już wytworzone.
- To istotne z dwóch powodów. - mówi prof. Maciej Lesiak, Kierownik I Kliniki Kardiologii w Szpitalu Klinicznym Przemienienia Pańskiego w Poznaniu. - Przeciwciała to nasze białka odpornościowe wytwarzane przez nasz organizm, które są specyficzne dla danego czynnika chorobotwórczego, czyli patogenu. Zrobienie powszechnych testów na jak największej części populacji wykryje obecność tych przeciwciał i poda nam prawdziwą skalę epidemii w naszym kraju, ponieważ będziemy wiedzieć, kto już ma przeciwciała, czyli odporność, a kto nie. To ma ogromne znaczenie psychospołeczne i ekonomiczne, bo osoby odporne mogą spokojnie wracać do pracy, do normalnego życia, bezpiecznie kontaktować się z ludźmi i odmrażać gospodarkę. Drugim powodem jest to, że przeciwciała od tzw. ozdrowieńców można wykorzystywać w leczeniu choroby i zapobieganiu jej ciężkiemu przebiegowi. Możemy działać bardzo szybko, właściwie w ciągu kilku dni podając choremu przeciwciała i zatrzymując rozwój choroby. To byłby scenariusz idealny, do którego dąży medycyna. - dodaje.
Przeciwciała można rozpatrywać więc jako jako metodę zarówno diagnostyczną, jak i leczniczą, obecnie jednak nie ma jeszcze zadowalającej i dobrze sprawdzonej metody mogącej być uznawaną za tzw. złoty standard dający 100 proc. pewność wyników.
- Chodzi o to, aby nie było wyników fałszywie dodatnich, tj. takich które by wykazywały obecności przeciwciał, czyli odporności u kogoś, kto jej tak naprawdę nie ma i odwrotnie, aby nie pokazywały braku odporności u pacjenta, który ją posiada. Fałszywe wyniki mogą wziąć się stąd, że nie wszystkie testy są wciąż dokładne, specyficzne dla wirusa SARS-CoV-2. Większość z nas miało już kontakt z innymi typami koronawirusów sezonowych, które nie są tak niebezpieczne, a na które wyrobiliśmy sobie już odporność. - wyjaśnia profesor. - Co więcej, nie wszystkie rodzaje przeciwciał dają odporność taką jak tzw. przeciwciała neutralizujące, ponadto zaobserwowano, że po przechorowaniu ich miana nie zawsze są tak wysokie, aby gwarantować odporność. - dodaje.
Nierozwiązanym dotąd problemem w stosowaniu przeciwciał na koronawirusa jako leku jest to, że niestety nie wszystkie przeciwciała mogą zostać użyte do produkcji leku, niektóre mogą bowiem dawać odwrotne skutki, a nawet nasilić objawy choroby i powodować różne groźne powikłania. Kolejnym wciąż badanym aspektem jest znalezienie odpowiedzi na pytanie, jak długo przeciwciała utrzymują się w organizmie ludzkim i jak długo nas chronią.
- Przed nami jeszcze sporo pytań, na które na razie nie znamy odpowiedzi. Wydaje się, że jako społeczeństwo naturalną odporność na koronawirusa będziemy uzyskiwać przez wiele lat, a może i całe życie. - kończy profesor.
W nauce widać dziś wyraźnie dwa trendy w zakresie badania i leczenia ludzi na koronawirusa. Pierwszym są badania mające na celu stworzenie i rozwój szczepionek, czyli znalezienia fragmentu wirusa, który, podany człowiekowi w sposób kontrolowany i bezpieczny, wywoła u niego odpowiedź immunologiczną, mogącą zostać już na zawsze i uodpornić go na COVID-19 w przypadku kontaktu z wirusem. Drugi trend to badania w kierunku weryfikowania roli przeciwciał u osób, które chorowały i wyzdrowiały, a które dzięki temu mają je już wytworzone.
- To istotne z dwóch powodów. - mówi prof. Maciej Lesiak, Kierownik I Kliniki Kardiologii w Szpitalu Klinicznym Przemienienia Pańskiego w Poznaniu. - Przeciwciała to nasze białka odpornościowe wytwarzane przez nasz organizm, które są specyficzne dla danego czynnika chorobotwórczego, czyli patogenu. Zrobienie powszechnych testów na jak największej części populacji wykryje obecność tych przeciwciał i poda nam prawdziwą skalę epidemii w naszym kraju, ponieważ będziemy wiedzieć, kto już ma przeciwciała, czyli odporność, a kto nie. To ma ogromne znaczenie psychospołeczne i ekonomiczne, bo osoby odporne mogą spokojnie wracać do pracy, do normalnego życia, bezpiecznie kontaktować się z ludźmi i odmrażać gospodarkę. Drugim powodem jest to, że przeciwciała od tzw. ozdrowieńców można wykorzystywać w leczeniu choroby i zapobieganiu jej ciężkiemu przebiegowi. Możemy działać bardzo szybko, właściwie w ciągu kilku dni podając choremu przeciwciała i zatrzymując rozwój choroby. To byłby scenariusz idealny, do którego dąży medycyna. - dodaje.
Przeciwciała można rozpatrywać więc jako jako metodę zarówno diagnostyczną, jak i leczniczą, obecnie jednak nie ma jeszcze zadowalającej i dobrze sprawdzonej metody mogącej być uznawaną za tzw. złoty standard dający 100 proc. pewność wyników.
- Chodzi o to, aby nie było wyników fałszywie dodatnich, tj. takich które by wykazywały obecności przeciwciał, czyli odporności u kogoś, kto jej tak naprawdę nie ma i odwrotnie, aby nie pokazywały braku odporności u pacjenta, który ją posiada. Fałszywe wyniki mogą wziąć się stąd, że nie wszystkie testy są wciąż dokładne, specyficzne dla wirusa SARS-CoV-2. Większość z nas miało już kontakt z innymi typami koronawirusów sezonowych, które nie są tak niebezpieczne, a na które wyrobiliśmy sobie już odporność. - wyjaśnia profesor. - Co więcej, nie wszystkie rodzaje przeciwciał dają odporność taką jak tzw. przeciwciała neutralizujące, ponadto zaobserwowano, że po przechorowaniu ich miana nie zawsze są tak wysokie, aby gwarantować odporność. - dodaje.
Nierozwiązanym dotąd problemem w stosowaniu przeciwciał na koronawirusa jako leku jest to, że niestety nie wszystkie przeciwciała mogą zostać użyte do produkcji leku, niektóre mogą bowiem dawać odwrotne skutki, a nawet nasilić objawy choroby i powodować różne groźne powikłania. Kolejnym wciąż badanym aspektem jest znalezienie odpowiedzi na pytanie, jak długo przeciwciała utrzymują się w organizmie ludzkim i jak długo nas chronią.
- Przed nami jeszcze sporo pytań, na które na razie nie znamy odpowiedzi. Wydaje się, że jako społeczeństwo naturalną odporność na koronawirusa będziemy uzyskiwać przez wiele lat, a może i całe życie. - kończy profesor.
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Inne w tym dziale:
- Podnośniki koszowe, usługi dźwigowe. Bydgoszcz REKLAMA
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Ortopeda. Chirurgia ortopedyczna. Medycyna sportowa. Warszawa REKLAMA
- Największe rozszerzenie listy refundacyjnej od 2012 roku. Pozytywne zmiany dla chorych na RZS, pacjentów onkologicznych i diabetyków
- Praca personelu medycznego pełna wyzwań. Co nowego wiemy po inauguracyjnym posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. zawodów medycznych i terapeutycznych?
- Kamizelka defibrylująca dla pacjentów po zawale serca – czasowe zabezpieczenie przed NZS
- Nie każdy ma dostęp do zaktualizowanej szczepionki przeciw COVID-19!
- Mapowanie bliskiego pola: lepsza identyfikacja impulsów to skuteczniejsze leczenie arytmii
- Dzieci od 12. roku życia chorujące na czerniaka z dostępem do pierwszej, refundowanej immunoterapii
- Prewencja NZS u pacjentów po zawale serca – aktualne potrzeby i możliwości kliniczne
- Utrudnienia w szczepieniu przeciw COVID-19 dla dzieci, młodzieży i kobiet w ciąży
- Mamy 20. gospodarkę świata, a na profilaktykę w postaci szczepień wydajemy ok. 3 euro na obywatela
- Polski przedstawiciel w Komitecie Sterującym Międzynarodowej Sieci na rzecz Pacjentów Immunoniekompetentnych (IIAN)
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA