Lekarze o nowych nadziejach dla chorych na szpiczaka mnogiego
INFORMATOR. Kraj
Nowe leki rodzą nadzieję, że w kolejnej dekadzie będzie można przedłużyć życie chorym na szpiczaka mnogiego o co najmniej 10 lat, a u części z nich może uda się nawet zapobiec nawrotom choroby - mówili hematolodzy w piątek na spotkaniu prasowym w Warszawie.
Zorganizowano je w ramach międzynarodowej konferencji naukowej na temat szpiczaka mnogiego, która odbywa się w dniach 7-8 stycznia w Warszawie z inicjatywy Polskiej Grupy Szpiczakowej oraz Polskiego Towarzystwa Hematologów i Transfuzjologów.
Jak przypomniała prof. Anna Dmoszyńska przewodnicząca Polskiej Grupy Szpiczakowej, szpiczak mnogi jest drugim, co do częstości występowania, nowotworem układu krwiotwórczego. W Polsce zapada na niego rocznie ok. 1200 osób, a liczbę żyjących z nim chorych szacuje się na kilka tysięcy. Schorzenie diagnozuje się głównie u osób starszych, po 60. roku życia.
Szpiczak wywodzi się z komórek odporności produkujących przeciwciała - limfocytów B. Rozwija się w szpiku kostnym przez wiele lat (nawet 20-30). Choroba często jest późno diagnozowana, bo daje nietypowe objawy. U wielu pacjentów są to bóle kości lub kręgosłupa, co sprawia, że najpierw kierują się do ortopedy, reumatologa, a nawet neurologa. Nieraz szpiczaka diagnozuje się przypadkiem, gdy chory dozna złamania. Część pacjentów ma nawracające infekcje, np. dróg moczowych, gdyż zmienione nowotworowo komórki tracą swoją funkcję obronną.
Według krajowego konsultanta ds. hematologii prof. Wiesława Jędrzejczaka, ogromną rolę we wczesnym diagnozowaniu szpiczaka mnogiego odgrywają badania krwi, tj. morfologia i odczyn Biernackiego (OB), mierzący tempo opadania czerwonych krwinek w osoczu oraz badanie moczu. W szpiczaku, OB jest przeważnie wysokie - wynosi 90, 100 lub więcej, pacjenci mogą też mieć niedokrwistość, a w pewnej postaci tego nowotworu występuje białkomocz.
Jak podkreśliła prof. Dmoszyńska, w ciągu ostatniego półwiecza przeżycie pacjentów ze szpiczakiem znacznie się wydłużyło. W latach 50. chorzy żyli kilka lub kilkanaście miesięcy od zdiagnozowania choroby, a obecnie średnią ich przeżycia ocenia się na 5-7 lat, a część pacjentów żyje jeszcze dłużej. Szpiczak stał się więc chorobą przewlekłą.
W ocenie prof. Jędrzejczaka zawdzięczamy to nie tylko postępom w zakresie przeszczepiania komórek macierzystych szpiku, ale też wprowadzeniu w ostatniej dekadzie nowych leków, które dały szansę na dłuższe życie pacjentom starszym, u których przeszczep nie byłby możliwy (czyli większości chorych na szpiczaka).
Zalicza się tu dwa leki immunomodulujące, tj. talidomid i jego nowocześniejszą wersję - lenalidomid oraz bortezomib, zaliczany do tzw. inhibitorów proteasomu. Lenalidomid, jako jedyny z nich nie powoduje uszkodzenia nerwów obwodowych, czyli polineuropatii, która może prowadzić do trwałego kalectwa.
Podczas kongresu Amerykańskiego Towarzystwa Hematologicznego (ASH), który odbył się na początku grudnia 2010 r. w Orlando na Florydzie przedstawiono rezultaty badań wskazujące, że lenalidomid stosowany w tzw. terapii podtrzymującej u pacjentów po przeszczepie własnych komórek macierzystych (tzw. autologicznym), wydłuża czas do nawrotu choroby o 50-60 proc. Jak ocenił prof. Aleksander Skotnicki, kierownik Katedry i Kliniki Hematologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, rodzi to nadzieję, że chorym tym można będzie przedłużyć życie o 10 lat i więcej, a u niektórych choroba być może już nie wróci.


Fot. Hill & Knowlton Poland
Zdaniem prof. Jędrzejczaka, w ostatnich miesiącach dostęp pacjentów ze szpiczakiem mnogim do lenalidomidu w Polsce bardzo się poprawił. Obecnie chorzy mogą być nim leczeni w ramach tzw. chemioterapii niestandardowej. Mimo obietnic Ministerstwa Zdrowia z maja 2010 r. dotychczas nie został uruchomiony program terapeutyczny leczenia szpiczaka mnogiego lenalidomidem, który miał ruszyć wraz z początkiem września ub.r.
Rzecznik MZ Piotr Olechno zapewnił PAP, że resort zdrowia obecnie pracuje nad tym programem.
Zorganizowano je w ramach międzynarodowej konferencji naukowej na temat szpiczaka mnogiego, która odbywa się w dniach 7-8 stycznia w Warszawie z inicjatywy Polskiej Grupy Szpiczakowej oraz Polskiego Towarzystwa Hematologów i Transfuzjologów.
Jak przypomniała prof. Anna Dmoszyńska przewodnicząca Polskiej Grupy Szpiczakowej, szpiczak mnogi jest drugim, co do częstości występowania, nowotworem układu krwiotwórczego. W Polsce zapada na niego rocznie ok. 1200 osób, a liczbę żyjących z nim chorych szacuje się na kilka tysięcy. Schorzenie diagnozuje się głównie u osób starszych, po 60. roku życia.
Szpiczak wywodzi się z komórek odporności produkujących przeciwciała - limfocytów B. Rozwija się w szpiku kostnym przez wiele lat (nawet 20-30). Choroba często jest późno diagnozowana, bo daje nietypowe objawy. U wielu pacjentów są to bóle kości lub kręgosłupa, co sprawia, że najpierw kierują się do ortopedy, reumatologa, a nawet neurologa. Nieraz szpiczaka diagnozuje się przypadkiem, gdy chory dozna złamania. Część pacjentów ma nawracające infekcje, np. dróg moczowych, gdyż zmienione nowotworowo komórki tracą swoją funkcję obronną.
Według krajowego konsultanta ds. hematologii prof. Wiesława Jędrzejczaka, ogromną rolę we wczesnym diagnozowaniu szpiczaka mnogiego odgrywają badania krwi, tj. morfologia i odczyn Biernackiego (OB), mierzący tempo opadania czerwonych krwinek w osoczu oraz badanie moczu. W szpiczaku, OB jest przeważnie wysokie - wynosi 90, 100 lub więcej, pacjenci mogą też mieć niedokrwistość, a w pewnej postaci tego nowotworu występuje białkomocz.
Jak podkreśliła prof. Dmoszyńska, w ciągu ostatniego półwiecza przeżycie pacjentów ze szpiczakiem znacznie się wydłużyło. W latach 50. chorzy żyli kilka lub kilkanaście miesięcy od zdiagnozowania choroby, a obecnie średnią ich przeżycia ocenia się na 5-7 lat, a część pacjentów żyje jeszcze dłużej. Szpiczak stał się więc chorobą przewlekłą.
W ocenie prof. Jędrzejczaka zawdzięczamy to nie tylko postępom w zakresie przeszczepiania komórek macierzystych szpiku, ale też wprowadzeniu w ostatniej dekadzie nowych leków, które dały szansę na dłuższe życie pacjentom starszym, u których przeszczep nie byłby możliwy (czyli większości chorych na szpiczaka).
Zalicza się tu dwa leki immunomodulujące, tj. talidomid i jego nowocześniejszą wersję - lenalidomid oraz bortezomib, zaliczany do tzw. inhibitorów proteasomu. Lenalidomid, jako jedyny z nich nie powoduje uszkodzenia nerwów obwodowych, czyli polineuropatii, która może prowadzić do trwałego kalectwa.
Podczas kongresu Amerykańskiego Towarzystwa Hematologicznego (ASH), który odbył się na początku grudnia 2010 r. w Orlando na Florydzie przedstawiono rezultaty badań wskazujące, że lenalidomid stosowany w tzw. terapii podtrzymującej u pacjentów po przeszczepie własnych komórek macierzystych (tzw. autologicznym), wydłuża czas do nawrotu choroby o 50-60 proc. Jak ocenił prof. Aleksander Skotnicki, kierownik Katedry i Kliniki Hematologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, rodzi to nadzieję, że chorym tym można będzie przedłużyć życie o 10 lat i więcej, a u niektórych choroba być może już nie wróci.
Fot. Hill & Knowlton Poland
Zdaniem prof. Jędrzejczaka, w ostatnich miesiącach dostęp pacjentów ze szpiczakiem mnogim do lenalidomidu w Polsce bardzo się poprawił. Obecnie chorzy mogą być nim leczeni w ramach tzw. chemioterapii niestandardowej. Mimo obietnic Ministerstwa Zdrowia z maja 2010 r. dotychczas nie został uruchomiony program terapeutyczny leczenia szpiczaka mnogiego lenalidomidem, który miał ruszyć wraz z początkiem września ub.r.
Rzecznik MZ Piotr Olechno zapewnił PAP, że resort zdrowia obecnie pracuje nad tym programem.
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Inne w tym dziale:
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Dostępna innowacyjna metoda dla pacjentów dializowanych: mniejsze ryzyko powikłań chirurgicznych i krótszy czas rekonwalescencji
- Sezon infekcyjny ruszył. Czy szczepienia powstrzymają falę grypy i RSV?
- Co dalej z leczeniem ostrej porfirii wątrobowej?
- Gdzie bije drugie serce Polaków? W jelitach!
- Rak płuca – wyzwanie współczesnej onkologii. Immunoterapia dla chorych w gorszym stanie sprawności.
- Co dziesiąty pacjent jest narażony na zdarzenie niepożądanepodczas leczenia szpitalnego. Większość szpitali wciąż bez elektronicznego systemu raportowania
- Październik to najlepszy moment, by wzmocnić odporność
- Zapowiadane rozszerzenie wskazań do badań PET/CT to ogromna szansa dla chorych
- Potrzebny program pilotażowy dla pacjentów dializowanych – obecne wyceny procedur nefrologicznych nie odzwierciedlają kosztów leczenia
- Infekcja, która nie boli, a zabija – jak brak podstawowego leczenia prowadzi do dramatycznych konsekwencji?
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA
![]() |


naukawpolsce.pl | dodane 08-01-2011





