
Koszty nieleczonego niedożywienia sięgają w Polsce aż 11 mld zł rocznie. Według raportu „Ocena terapii żywieniowej w polskich szpitalach” co najmniej 30 proc. pacjentów jest niedożywionych, a prawie 60 proc. nie otrzymało zalecanego żywienia. Żaden szpital w Polsce nie straci na wdrożeniu procedur sztucznego żywienia pacjenta, ponieważ są one dobrze wycenione i niemal wszystkie refundowane przez NFZ (oprócz doustnych diet przemysłowych). Pod tym względem, na tle innych krajów europejskich, mamy bardzo dobre założenia. Niestety w szpitalach i ZOZ-ach tylko co piąty pacjent otrzymuje prawidłową terapię żywieniową.
Konsekwencje niedożywienia rozwijają się bardzo powoli, a objawy nie są widoczne na następny dzień, tak jak występuje to np. w zawale, duszności czy wentylacji mechanicznej. Lekarze bardzo często usprawiedliwiają wszelkie porażki lecznicze poprzez współistniejące u pacjentów choroby. W wielu przypadkach nie bierze się pod uwagę, że proces niedożywienia powoduje zanik mięśni, które nie są w stanie przepompować krwi np. z kończyn dolnych, co może doprowadzić do dysfunkcji pompy mięśniowej, a następnie śmierci pacjenta. Zamiast tego, całą winę kieruje się na jednostkę chorobową, np. zakrzepowo-zatorową.
– Niedożywienie jest zawsze naszym wrogiem. To dodatkowy przeciwnik do naszej walki rozgrywanej z chorobą podstawową. Konsekwencje niedożywienia przekładają się na długość leczenia, jego efektywność, czas pobytu w szpitalu, ilość powrotów do szpitala. Musimy dotrzeć do dyrektorów szpitali i pokazać im co można zyskać dzięki żywieniu. Nie tylko przez poprawę stanu pacjentów, ale dzięki krótszym pobytom i refundacji tej interwencji. Myślę, że to może okazać się skuteczniejsze niż docieranie do poszczególnych grup zawodowych – mówi newsrm.tv prof. dr hab. n. med. Stanisław Kłęk, Prezes Polskiego Towarzystwa Żywienia Pozajelitowego, Dojelitowego i Metabolizmu.
Wypowiedź: prof. dr hab. n. med. Stanisław Kłęk, Prezes Polskiego Towarzystwa Żywienia Pozajelitowego, Dojelitowego i Metabolizmu, adwokat Paweł Borowski
Pomimo refundacji żywienia i opracowania standardów właściwie w każdej dziedzinie, a także występowania szerokiej gamy preparatów, które możemy wykorzystywać w leczeniu żywieniowym, nadal w wielu miejscach Polski występuje obawa przed wdrażaniem żywienia dojelitowego oraz pozajelitowego pacjentom. Ponadto w wielu mniejszych placówkach rezygnuje się z leczenia dietami przemysłowymi sądząc, że jest to zbędny element w trakcie opieki okołooperacyjnej.
– Uwzględnienie żywienia klinicznego dla pacjenta w ramach innych procedur medycznych okazuje się być opłacalne dla szpitala, czy dla dyrekcji szpitala, która dalej rozlicza się z Narodowym Funduszem Zdrowia. Niewykazanie skonsumowanie środków na żywienie pacjenta może spowodować ograniczenie tych środków w następnej puli rozliczeniowej. Okazuję się, że pacjent na tym ucierpi, szpital nie będzie się rozliczał w sposób prawidłowy. Może się okazać, że szpital nie będzie się wywiązywał z podstawowych przepisów prawa, nie będzie gwarantował pacjentowi jego podstawowych praw – komentuje adwokat Paweł Borowski.
Ze względu na brak regulacji zawodu dietetyka, wszelkie kwestie związane z żywieniem spadają na kadrę lekarską oraz pielęgniarki. Na chwilę obecną żywienie pacjentów w pełni spoczywa w rękach chirurgów, anestezjologów i innych lekarzy, którzy stoją przed ogromnym wyzwaniem wdrażania żywienia pacjentom przed podejmowaniem dużych operacji, a także tuż po ich zakończeniu.
Żywienie pozajelitowe oraz dojelitowe stanowi świetlaną przyszłość dla medycyny, a przede wszystkim dla pacjentów, u których podaż doustna jest wykluczona, umożliwiając im normalne życie w warunkach domowych.
Konsekwencje niedożywienia rozwijają się bardzo powoli, a objawy nie są widoczne na następny dzień, tak jak występuje to np. w zawale, duszności czy wentylacji mechanicznej. Lekarze bardzo często usprawiedliwiają wszelkie porażki lecznicze poprzez współistniejące u pacjentów choroby. W wielu przypadkach nie bierze się pod uwagę, że proces niedożywienia powoduje zanik mięśni, które nie są w stanie przepompować krwi np. z kończyn dolnych, co może doprowadzić do dysfunkcji pompy mięśniowej, a następnie śmierci pacjenta. Zamiast tego, całą winę kieruje się na jednostkę chorobową, np. zakrzepowo-zatorową.
– Niedożywienie jest zawsze naszym wrogiem. To dodatkowy przeciwnik do naszej walki rozgrywanej z chorobą podstawową. Konsekwencje niedożywienia przekładają się na długość leczenia, jego efektywność, czas pobytu w szpitalu, ilość powrotów do szpitala. Musimy dotrzeć do dyrektorów szpitali i pokazać im co można zyskać dzięki żywieniu. Nie tylko przez poprawę stanu pacjentów, ale dzięki krótszym pobytom i refundacji tej interwencji. Myślę, że to może okazać się skuteczniejsze niż docieranie do poszczególnych grup zawodowych – mówi newsrm.tv prof. dr hab. n. med. Stanisław Kłęk, Prezes Polskiego Towarzystwa Żywienia Pozajelitowego, Dojelitowego i Metabolizmu.
Wypowiedź: prof. dr hab. n. med. Stanisław Kłęk, Prezes Polskiego Towarzystwa Żywienia Pozajelitowego, Dojelitowego i Metabolizmu, adwokat Paweł Borowski
Pomimo refundacji żywienia i opracowania standardów właściwie w każdej dziedzinie, a także występowania szerokiej gamy preparatów, które możemy wykorzystywać w leczeniu żywieniowym, nadal w wielu miejscach Polski występuje obawa przed wdrażaniem żywienia dojelitowego oraz pozajelitowego pacjentom. Ponadto w wielu mniejszych placówkach rezygnuje się z leczenia dietami przemysłowymi sądząc, że jest to zbędny element w trakcie opieki okołooperacyjnej.
– Uwzględnienie żywienia klinicznego dla pacjenta w ramach innych procedur medycznych okazuje się być opłacalne dla szpitala, czy dla dyrekcji szpitala, która dalej rozlicza się z Narodowym Funduszem Zdrowia. Niewykazanie skonsumowanie środków na żywienie pacjenta może spowodować ograniczenie tych środków w następnej puli rozliczeniowej. Okazuję się, że pacjent na tym ucierpi, szpital nie będzie się rozliczał w sposób prawidłowy. Może się okazać, że szpital nie będzie się wywiązywał z podstawowych przepisów prawa, nie będzie gwarantował pacjentowi jego podstawowych praw – komentuje adwokat Paweł Borowski.
Ze względu na brak regulacji zawodu dietetyka, wszelkie kwestie związane z żywieniem spadają na kadrę lekarską oraz pielęgniarki. Na chwilę obecną żywienie pacjentów w pełni spoczywa w rękach chirurgów, anestezjologów i innych lekarzy, którzy stoją przed ogromnym wyzwaniem wdrażania żywienia pacjentom przed podejmowaniem dużych operacji, a także tuż po ich zakończeniu.
Żywienie pozajelitowe oraz dojelitowe stanowi świetlaną przyszłość dla medycyny, a przede wszystkim dla pacjentów, u których podaż doustna jest wykluczona, umożliwiając im normalne życie w warunkach domowych.
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Inne w tym dziale:
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Dostępna innowacyjna metoda dla pacjentów dializowanych: mniejsze ryzyko powikłań chirurgicznych i krótszy czas rekonwalescencji
- Sezon infekcyjny ruszył. Czy szczepienia powstrzymają falę grypy i RSV?
- Co dalej z leczeniem ostrej porfirii wątrobowej?
- Gdzie bije drugie serce Polaków? W jelitach!
- Rak płuca – wyzwanie współczesnej onkologii. Immunoterapia dla chorych w gorszym stanie sprawności.
- Co dziesiąty pacjent jest narażony na zdarzenie niepożądanepodczas leczenia szpitalnego. Większość szpitali wciąż bez elektronicznego systemu raportowania
- Październik to najlepszy moment, by wzmocnić odporność
- Zapowiadane rozszerzenie wskazań do badań PET/CT to ogromna szansa dla chorych
- Potrzebny program pilotażowy dla pacjentów dializowanych – obecne wyceny procedur nefrologicznych nie odzwierciedlają kosztów leczenia
- Infekcja, która nie boli, a zabija – jak brak podstawowego leczenia prowadzi do dramatycznych konsekwencji?
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA
![]() |








