Filary odporności.
Strona główna » Poczekalnia » Rozmowy » Filary odporności

Filary odporności

POCZEKALNIA. Rozmowy

Ewa Dux-Prabucka, Agnieszka Zamencka

zdrowemiasto.pl | dodane 06-02-2013

Prof. dr hab. n. med. Rafał Pawliczak
 
Rozmowa z prof. dr hab. n. med. Rafałem Pawliczakiem z Katedry Alergologii, Immunologii i Dermatologii na Wydziale Nauk Biomedycznych i Kształcenia Podyplomowego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

„Mam słabą odporność” - mówimy, gdy nękają nas nawracające lub długotrwałe infekcje. Kiedy z naszym podejrzeniem powinniśmy udać się do lekarza?

W życiu chyba każdego z nas są okresy, kiedy chorujemy częściej i czasem trudno wytłumaczyć, co jest przyczyną tego zjawiska. Dopiero 2-3 hospitalizacje z powodu infekcji albo 12 lub więcej infekcji w ciągu roku, w tym 6-7 ciężkich, powinny skłonić nas do szukania specjalistycznej pomocy w poradniach zaburzenia odporności.

Co to są lizaty bakteryjne? Czy można je nazwać „lekami na odporność"?

Lizaty bakteryjne to preparaty zawierające fragmenty zabitych drobnoustrojów, które pobudzają odporność. U chorych, których dotyczy ryzyko częstych infekcji - przede wszystkim dzieci i osób w starszym wieku oraz przewlekle chorych, np. na astmę, przewlekłą obturacyjną chorobę płuc czy choroby układu krążenia - stosowanie lizatów bakteryjnych zmniejsza częstość infekcji dróg oddechowych o około 30 proc. Są to leki skuteczne i bezpieczne. 
Lizaty działają na komórki dendrytyczne, aktywując oba typy odpowiedzi immunologicznej - swoistą (nabytą) i nieswoistą (wrodzoną). Obecnie dostępne są dwie grupy lizatów - chemiczne i  mechaniczne. Lizaty mechaniczne są nowocześniejsze, zawierają  więcej białka, które ma niemodyfikowaną strukturę. Najnowszy, mechaniczny lizat, który może być stosowany w czasie infekcji, zawiera 48 miliardów bakterii. Mamy dobre badania kliniczne, z których wynika, że lizaty mechaniczne zmniejszają liczbę infekcji bakteryjnych dwukrotnie lepiej niż chemiczne, są 6-7 razy skuteczniejsze w porównaniu z innymi środkami zapobiegającymi infekcjom. Z przeprowadzonej w 2012 r. analizy wynika, że chorzy, którym choć raz podano lizat mechaniczny mają o 50 proc. niższe ryzyko zachorowania na infekcje górnych dróg oddechowych. Mamy zatem do dyspozycji nowoczesną formę immunoterapii nieswoistej, która może podnieść odporność i zmniejszyć częstość infekcji.

Lizaty mechaniczne działają na oba typy naszej odporności. Jaka jest różnica między wrodzoną i nabytą odpowiedzią immunologiczną?

Mamy dwa filary odporności. Pierwszy to odpowiedź immunologiczna wrodzona, na którą składają się nasze naturalne bariery chroniące przed potencjalnym wrogiem, czyli skóra, nabłonki, śluzówki, a także odruchy takie jak płacz, kaszel, kichanie. Barierę ochronną stanowią także wydzieliny - śluz, ślina, łzy oraz rzęski w układzie oddechowym poruszające się w kierunku naturalnych otworów ciała. Jest to także układ makrofagów, neutrofilów, czyli komórek krwi, które występują we krwi lub tkankach, które - trochę bez ładu i składu - ale jednak zabijają wszystko, co obce. Odpowiedź immunologiczna wrodzona nie kształci się, nie pamięta, ale bardzo szybko działa. Kiedy następuje spotkanie z nowym drobnoustrojem, najpierw aktywizuje się nasza odpowiedź immunologiczna wrodzona. Celem jest oczywiście zniszczenie „wroga”. Równolegle uruchamia się odpowiedź immunologiczna nabyta, czyli limfocyty T cytotoksyczne i przeciwciała. Ten „obrońca” bardzo precyzyjnie rozpoznaje, czy ma do czynienia ze „swoim” czy z „obcym” i równie starannie niszczy niebezpiecznego intruza. Przy prawidłowo funkcjonującej odporności te dwa filary systemu immunologicznego krzyżują się. Odpowiedź immunologiczna nabyta ma to do siebie, że działa wolniej, od kilkudziesięciu godzin do kilku dni, i uczy się. Po przebyciu przez nas infekcji spowodowanej przez określony drobnoustrój zapamiętuje go i przy następnym kontakcie z tym czynnikiem szybciej ulega aktywacji. Poza tym jest bardzo swoista, dobrze rozpoznaje  „swoich” i „obcych”. Nasz system immunologiczny w każdej godzinie spotyka się z milionami bakterii, wirusów, a nawet pierwotniaków. I jakoś daje sobie radę...

... ale do czasu. Bo nadchodzi okres jesienno-zimowy i od razu łapiemy infekcję. Dlaczego?

Ponieważ mamy do czynienia z nowymi dla naszego układu odporności drobnoustrojami występującymi sezonowo, np. wirusami grypy w lutym i marcu, rhinowirusami we wrześniu i październiku, a chorobotwórczymi bakteriami w grudniu. Na całym świecie ta sezonowość jest nieco odmienna i zależy od pory roku. Gdy mróz nas dobrze wymrozi, infekcji jest mniej, kiedy mamy wahania temperatur, to układ immunologiczny jest trochę „zdumiony”.
W dodatku nieodpowiednio się ubieramy, co sprzyja przeziębieniom, które wynikają często z zaburzeń gry immunologicznej i naczyniowej. Na skutek zmiany temperatury nasza wrodzona odpowiedź immunologiczna funkcjonuje gorzej. Coraz więcej czasu spędzamy w klimatyzowanych pomieszczeniach, co sprzyja wysuszaniu błon śluzowych, które tracą wtedy funkcje barierowe i łatwiej jest przez nie wnikać drobnoustrojom. To wszystko sprzyja infekcjom.

W przypadku małych dzieci jest to nierzadko cały szereg infekcji...

W wieku 3-8 lat większość naszych dzieci często choruje dlatego, że ich układ immunologiczny dopiero dojrzewa. W dodatku najmłodsi chodzą do żłobków i przedszkoli, starsze dzieci do szkoły, gdzie stykają się  ze znacznie większą liczbą drobnoustrojów, niż dzieje się to w przypadku ich rówieśników pozostających w domu.

Co zatem jest lepsze: chowanie pod kloszem czy hartowanie poprzez kontakt z wirusami?


Takie pytania bardzo często zadają rodzice moich pacjentów. Czy dziecko, które często choruje, powinno chodzić do przedszkola? Jeśli nie, to jego układ immunologiczny nie będzie się uczył, jeśli tak - dziecko będzie chorować, choć jego odpowiedź immunologiczna nabyta będzie coraz lepsza. Trzeba znaleźć złoty środek. Ja doradzam rodzicom odpowiedni wybór przedszkola – sprawdzenie, czy w wybranej przez nas placówce przestrzega się zakazu przyprowadzania na zajęcia chorych dzieci? Czy panuje tam temperatura 28 stopni Celsjusza? W większości polskich przedszkoli tak właśnie jest i wtedy przeziębienie ze względu na drastyczną różnicę warunków termicznych na zewnątrz i wewnątrz jest pewne jak w banku. Niestety, zmianę tych nawyków trudno wyegzekwować.

Jakimi jeszcze metodami możemy wzmacniać odporność?

Bardzo dobrym mechanizmem stymulującym układ immunologiczny jest wysiłek fizyczny. Powoduje on wydzielanie mnóstwa hormonów, mediatorów, szybsze krążenie krwi. Udowodniono, że aktywność fizyczna dziecka podejmowana dwa razy w tygodniu przez co najmniej godzinę zmniejsza częstość infekcji, prawdopodobnie na skutek aktywowania odpowiedzi immunologicznej wrodzonej.

Czy częste przebywanie na powietrzu i hartowanie dzieci może uodpornić przeciwko infekcjom?

Spędzenie kilku godzin na powietrzu, najlepiej z dala od zanieczyszczonych rejonów, na pewno dobrze nam zrobi. Najważniejszym jednak elementem treningu odporności pozostaje, jak już wspominałem, wysiłek fizyczny. Przecież istotnym aspektem hartowania na powietrzu jest właśnie ruch - bieganie, jazda na nartach. W bodźcowe hartowanie, propagowane niegdyś przez nasze prababcie, np. metodą doktora Kneippa, nie wierzę. Chociaż niewątpliwym efektem poddawania organizmu działaniu skrajnych temperatur jest to, że naczynia krwionośne rozszerzają się, zaraz potem zwężają - to dość istotny bodziec dla naszej odpowiedzi immunologicznej wrodzonej.

Obniżoną odporność mają nie tylko małe dzieci, ale także osoby w starszym wieku i przewlekle chorzy. Czy w tych grupach wiekowych również można stosować podobne metody?

Oczywiście. Nie ma żadnych przeciwwskazań, aby 70-latek maszerował z kijkami do nordic walking i tym sposobem wzmacniał odporność, poprawiał wydolność oddechową. Proszę zauważyć, że starsze osoby, które mają psa, żyją dłużej, bo są niejako zmuszone do uprawiania codziennej aktywności fizycznej. Inną ważną metodą kształtowania odpowiedzi immunologicznej są szczepienia. Teraz modne jest kwestionowanie zasadności szczepień, a wręcz zarzucanie im, że powodują powikłania. Nie kwestionuję, że powikłania istnieją, ale najczęściej w postaci gorączki i odczynu poszczepiennego w miejscu wkłucia. Są zwykle bardzo łagodne i mijają same. Tymczasem powikłania po chorobie zakaźnej mogą być znacznie bardziej niebezpieczne. Zachęcam więc do szczepienia dzieci zgodnie z kalendarzem szczepień obowiązkowych, ale także przeciwko rotawirusom i pneumokokom. To ostatnie szczepienie oraz coroczne szczepienie przeciwko grypie zalecam dorosłym - zwłaszcza tym, którzy przebywają w dużych skupiskach ludzkich - w szpitalach, szkołach, sklepach. Warto obalić mit związany ze szczepieniami przeciwko grypie. Ich rolą nie jest wcale zapobieganie tej chorobie, ale zmniejszanie liczby zgonów z powodu ciężkich powikłań pogrypowych.

Obecnie zaleca się podawanie dzieciom szczepionek poliwalentnych, zabezpieczających przed kilkoma chorobami. Czy to nie jest zbyt duże wyzwanie dla układu immunologicznego małego dziecka?

W każdej godzinie jesteśmy atakowani przez wielokrotnie więcej antygenów niż podaje się w jakiejkolwiek szczepionce. Większość szczepionek zawiera materiał, który powstaje metodami biologii molekularnej. Co ma niewiele wspólnego z prawdziwym wirusem, poza fragmentem białkowym, który stymuluje odpowiedź immunologiczną. Są więc całkowicie bezpieczne.

Zarówno medycyna ludowa jak i reklamy telewizyjne utwierdzają nas w przekonaniu, że istnieje wiele pokarmów poprawiających odporność. Czy można zatem wzmocnić ją poprzez dietę?

Prawidłowa, dobrze zbilansowana dieta na pewno dobrze służy układowi immunologicznemu. O zaburzeniach odporności związanych z dietą możemy mówić w przypadkach skrajnych. Dotyczą one ludzi otyłych - są wtedy efektem działania hormonów wytwarzanych przez tkankę tłuszczową oraz osób chorych na anoreksję, które mają ograniczoną dietę. Wegetarianin i weganin także może mieć znakomitą odporność, pod warunkiem, że dostosuje dietę do kraju, w którym mieszka. Jedzenie w Polsce kotletów sojowych wydaje mi się absurdem, gdy mamy tu doskonałe kasze, makarony z pełnego przemiału, warzywa strączkowe i dostarczamy dzięki nim węglowodanów, błonnika czy mikroelementów takich jak cynk i żelazo, które są bardzo ważne w odpowiedzi immunologicznej.

Jaka rolę odgrywa żywność probiotyczna?

Niewątpliwie bakterie probiotyczne stosowane w jogurtach i innych produktach mlecznych wyrównują florę bakteryjną przewodu pokarmowego. Natomiast nie należy przywiązywać do ich spożywania jakiejś szczególnej wagi w przypadku osób, które są zdrowe. Jedzenie jogurtów i przyjmowanie probiotyków ma sens przy antybiotykoterapii. Warto jednak pamiętać o tym, że 5-7-dniowa terapia antybiotykami w większości przypadków nie wymaga wyrównywania flory jelitowej. Jeśli pacjent stosujący antybiotyki nie ma zaburzeń jelitowych i biegunki, to moim zdaniem nie ma wskazań do podawania mu probiotyków. Nie powinniśmy przywiązywać nadmiernej wagi do roli diety w działaniu układu immunologicznego. Odżywianie po prostu ma być zdrowe i urozmaicone.

Dziękujemy za rozmowę.

Ewa Dux-Prabucka, Agnieszka Zamencka, 06-02-2013, zdrowemiasto.pl

Poinformuj znajomych o tym artykule:

REKLAMA
hemoroidy Krakow
Leczymy urazy sportowe
hemoroidy szczelina odbytu przetoki zylaki konczyn dolnych
------------

Warto wiedzieć

Prof. dr hab. n. med. Rafał Pawliczak pracuje w Katedrze Alergologii, Immunologii i Dermatologii Wydziału Nauk Biomedycznych i Kształcenia Podyplomowego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Prodziekan ds. nauki. Przewodniczący Sekcji Immunologii Klinicznej Polskiego Towarzystwa Alergologicznego. Internista i alergolog. Ukończył w 1994 roku summa cum laude Wydział Lekarski macierzystej uczelni.  Stypendysta  Fundacji im. Jakuba hr. Potockiego (Royal London Hospital, Wielka Brytania). Otrzymał w 1999 roku stypendium John E. Fogarty International Postdoctoral Fellowship w National Institutes of Health (NIH), Bethesda, USA. Laureat Nagrody Premiera RP za habilitację (2005). Autor ponad 300 prac na temat patogenezy zapalenia w astmie oskrzelowej i chorobach alergicznych oraz kilkunastu rozdziałów w podręcznikach dla lekarzy i studentów. Chętnie zapraszany na wykłady w Polsce i zagranicą. Członek rad redakcyjnych wielu czasopism naukowych. Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Alergologicznego powierzył mu w 2012 roku funkcję Redaktora Naczelnego Alergologii Polskiej.  Jest także redaktorem naukowym pisma Terapia w Gabinecie Lekarza Rodzinnego.
Lubi uczyć młodzież i umożliwiać im karierę naukową. Wszyscy jego byli doktoranci pracują za granicą (dwie osoby w USA, w NIH; jedna osoba w Cambridge, jedna osoba w Londynie). Popularyzator wiedzy o alergii i astmie. Obok aktywności naukowej, lekarz praktyk, znajduje czas na szeroką praktykę alergologiczną. Lubi zwiedzać świat, jeździć na nartach i fotografować. Ma dziesięcioletnią córkę.
REKLAMA
Czytaj
Czytaj
Czytaj
Czytaj
Czytaj
REKLAMA
Leczymy urazy sportowe