Seksuolog. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz się kochaliśmy. O potrzebach seksualnych
Strona główna » Seks w Zdrowym Mieście » Seksuolog » Nie pamiętam, kiedy ostatni raz się kochaliśmy. O …

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz się kochaliśmy. O potrzebach seksualnych

DONIESIENIA LISTONOSZA. SEKSUOLOG

Prof. Bassam Aouil, Justyna Berndt

ACPP, UKW / zdrowemiasto.pl | dodane 22-06-2009

Ryc. zdrowemiasto.pl
 
Od dwóch lat jestem mężatką. Dla niego wyjechałam z Polski. Myślałam, że to miłość mojego życia... Właściwie wszystko się dobrze układa: chodzę do szkoły, pracuję, pieniędzy nam nie brakuje, nie ma na co narzekać. Wszystko się układa, tylko między nami się nie układa. Kiedyś było wspaniale, ale od kiedy razem zamieszkaliśmy i się pobraliśmy - NIC!!! Nic się między nami nie dzieje. Jestem atrakcyjną kobietą, faceci oglądają się za mną, ale mój facet ma mnie gdzieś. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz się kochaliśmy... Zawsze myślałam, że idealnie do siebie pasujemy, również w łóżku, bo zawsze było dobrze. Od kiedy razem mieszkamy - NIC. Najpierw mówił, że jest za bardzo zestresowany pracą, że to minie itp. Potem były jeszcze inne wymówki, ale myślę, że on po prostu nie potrzebuje seksu. Starałam się być cierpliwa i wyrozumiała, ale w końcu wybuchłam i powiedziałam chyba parę słów za dużo. Teraz ciągle się kłócimy o byle bzdury, ja ciągle beczę itp. Właściwie to nic dziwnego, że on nie ma na mnie ochoty, bo zrobiłam się okropna, ciągle marudzę, nienawidzę sama siebie. Próbowałam z nim rozmawiać, tłumaczyłam, że potrzebuję bliskości... Za każdym razem lądowaliśmy w łóżku... Było wspaniale! Ten jeden raz. Potem wszystko wracało do normalności, czyli do „bezseksia”. Myślę, że on to zawsze robi na odczepnego, żebym mu w końcu dała spokój. A na to nie mam ochoty. I tak to u nas wygląda: od jednej kłótni do drugiej. Znaleźliśmy się w zamkniętym kole. Nie chcę naciskać, bo myślę, że on się musi do tego zmusić, a tego nie chce. Stałam się zgorzkniała. Wiem, wiem... Seks to nie wszystko. Wiem, ale czuję, że coś tracimy. Najgorsze jest to, że jest mi z nim naprawdę dobrze, tzn. było mi dobrze, jak z nikim innym wcześniej. Nie mam dużego doświadczenia, dość prędko pobraliśmy się, ale to właśnie z nim miałam mój pierwszy orgazm, a kiedy zaczynałam odkrywać, ile seks może dać przyjemności, to się wszystko skończyło... Teraz odkrywam to sama... On śpi a ja się zaspokajam. Wstyd!!! Jestem młoda, chcę coś w życiu jeszcze przeżyć. Czy wszystko już jest za mną? Teraz tylko praca i kasa? Codziennie płaczę! Chyba mam depresję. Chciałam, żebyśmy razem poszli do seksuologa, żeby ktoś nam pomógł, ale on nie chce, bo przecież nie mamy żadnego problemu, problemy to ja wymyślam. Myślę o skoku w bok. Czy to jakieś rozwiązanie? A z drugiej strony, chyba coś jeszcze do niego czuję. Nie wiem, czy to miłość, czy przyzwyczajenie? Żyjemy razem jak brat z siostrą. Może powinniśmy się rozstać? Myślę, że dawno bym to zrobiła, ale szkoda mi rzucić szkołę. Wtedy musiałabym wrócić do Polski, bo nie mam tu nikogo. Nie mam wielu przyjaciół. Najlepszą przyjaciółką jest moja mama, ale mieszka 1000 km ode mnie, poza tym ona ma własne problemy i głupio rozmawiać z mamą na temat seksu. Nie mam się komu zwierzyć. Rodzina i znajomi myślą, że jesteśmy udaną parą. Czasem mam ochotę wszystkim opowiedzieć, jak jest na prawdę, ale wtedy to już chyba nie będzie czego ratować. Kiedy np. podczas spotkania ze znajomymi pojawia się temat seksu, tylko spuszczam głowę, za to on włącza się w dyskusję. Zaciskam wtedy tylko zęby, żeby nie wykrzyczeć: „ty nie powinieneś się na ten temat w ogóle wypowiadać!”. Kiedy widzę na ulicy parę, która się przytula i całuje, chce mi się wyć. Mój facet uważa, że między nami jest wszystko w porządku: mamy fajne mieszkanie, samochód, każdy ma swoje życie zawodowe, nic nam nie brakuje, a seks nie jest nam potrzebny. Próbowałam się do tego przyzwyczaić, ale... Do jasnej cholery! Raz się żyje! A ja nie chcę tak żyć! Co mam zrobić? Czy to moja wina, że tak jest? Jeśli tak, gdzie popełniłam błąd? Chciałabym przynajmniej spróbować ratować nasz związek, bo myślę, że jeszcze nie wszystko stracone. Szkoda mi czasu, tego „dobrego” czasu między nami. Jeśli kiedyś było dobrze, to dlaczego teraz nie może? Wiem, że z czasem pewne rzeczy się zmieniają i nie jest tak, jak na początku, kiedy ludzie są zakochani, do życia wkracza rutyna itp... Ale to chyba nie jest normalne, że to się tak bardzo zmienia o 180 stopni? Proszę o pomoc! Ewelina, lat 22, Niemcy

Ewelino, Pani potrzeby seksualne są całkowicie naturalne i normalne. Potrzeba seksualna jest taką samą potrzebą jak głód czy pragnienie i trzeba ją zaspokajać. Niezaspokojenie potrzeby seksualnej rzeczywiście wywołuje w nas frustrację, a to przenosi się na wszystkie pozostałe sfery naszego życia. Właśnie tego Pani doświadcza. Ta frustracja jest w Pani sytuacji jeszcze większa, gdyż partnera ma Pani praktycznie w zasięgu ręki, a mimo tego jest On niedostępny.
Pani Ewelino, to nie jest tak, że "wina" leży albo po stronie męża, albo po stronie pani. Problem dotyczy Was obojga. Przyczyny braku chęci męża do współżycia z Panią może pani również szukać w sobie, czyli np. postrzegać siebie jako nieatrakcyjną, nie zasługującą na uwagę itd., a to przecież jeszcze bardziej panią frustruje.
W związku z tym Wasza wspólna wizyta u specjalisty byłaby tutaj najbardziej wskazana. Zanim jednak doszłoby do wizyty u seksuologa konieczne byłoby sprawdzenie, czy ze zdrowiem fizycznym jest wszystko w porządku. Często bywa tak, że brak chęci do współżycia czy inne problemy natury seksualnej są spowodowane jakimiś uszkodzeniami narządów bądź chorobami. Jeśli okaże się, że fizycznie wszystko jest sprawne, można szukać przyczyn gdzie indziej - począwszy od stylu życia (stres itp.), a skończywszy na jakości Waszego związku.
Wspomniała Pani o tym, że mąż tłumaczy się tym, że ma dużo pracy, że jest zestresowany - może rzeczywiście coś się dzieje w Jego życiu zawodowym albo też może ma problemy w związku ze sprawnością seksualną a odmowa seksu może jest dla niego dobrym wyjściem z tej sytuacji? Może również ma kolejny związek poza domem, o czym nie chce Pani mówić? Może Jego zachowanie ostatnimi czasy znacząco się zmieniło?
Pani Ewelino! My oczywiście nie znajdziemy jednoznacznej przyczyny tej nieprzyjemnej sytuacji, gdyż można to zrobić jedynie we współpracy z Pani mężem. Rozmawiała Pani z mężem, ale rozmowy nie przyniosły efektu, a rozmowa w tym wypadku jest na początek jedynym chyba sposobem, który może posunąć sprawę dalej. Nie wiemy, jak wyglądały Wasze wcześniejsze rozmowy, ale proszę nie rezygnować z rozmów z mężem na ten temat, bo przecież jest o co walczyć, o co się starać - o Pani szczęście i małżeństwo! Dlatego uważam, że warto jeszcze raz porozmawiać z mężem. Najlepiej zrobić to w taki dzień, kiedy obydwoje będzie wypoczęci, zrelaksowani, nikt Wam nie będzie przeszkadzał. Proszę używać w rozmowie komunikatów typu "ja" (ja potrzebuje, ja uważam, ja chciałabym itp.), gdyż w ten sposób mówimy o naszych własnych uczuciach, a z nimi trudno jest polemizować. Proszę unikać zwrotów typu "ty" (bo ty zawsze, bo ty nigdy...), gdyż te z kolei sprawiają wrażenie ataków, co tym samym powoduje obronę również przez atak, a nie chodzi przecież o to, aby się kłócić, ale by spokojnie porozmawiać i znaleźć rozwiązanie. Proszę powiedzieć mężowi o swoich potrzebach, o tym, że chciałaby Pani być z nim tak blisko, jak kiedyś, że martwi się o niego, że jest Pani obok w razie, gdyby potrzebował jakiejkolwiek pomocy itd.
Pani Ewelino, myślę, że jak na razie to byłoby na tyle. Życzymy wszystkiego dobrego! Pozdrawiamy i czekamy na wieści. (jb)


Prof. Bassam Aouil, Justyna Berndt, 22-06-2009, ACPP, UKW / zdrowemiasto.pl

Poinformuj znajomych o tym artykule:

REKLAMA
hemoroidy Krakow
Leczymy urazy sportowe
hemoroidy szczelina odbytu przetoki zylaki konczyn dolnych
------------