Seksuolog. Moje kontakty fizyczne z żoną są coraz rzadsze. Oziębłość żony
Strona główna » Seks w Zdrowym Mieście » Seksuolog » Moje kontakty fizyczne z żoną są coraz rzadsze. Oz…

Moje kontakty fizyczne z żoną są coraz rzadsze. Oziębłość żony

DONIESIENIA LISTONOSZA. Seksuolog

Prof. Bassam Aouil, psycholog, dr Zbigniew Fronczek, seksuolog

zdrowemiasto.pl | dodane 26-01-2010

Zbigniew Fronczek, specjalista ginekolog-położnik, seksuologia kliniczna, medycyna seksualna
seksuolog.bydgoszcz.pl
 
Mam 39 lat. Moja żona jest w tym samym wieku. Mamy dwoje dzieci: 11 lat i 4 lata. Moje kontakty fizyczne z żoną są coraz rzadsze. Ostatnio bywa to raz, dwa razy w miesiącu, często po bardzo długim namawianiu jej lub niekiedy po awanturach... Żona nigdy nie ma ochoty na seks, uważa bowiem, że najlepiej jak w ogóle zaprzestalibyśmy pożycia, bo jest ono już niepotrzebne, bo mamy przecież już dzieci. Na wszelkie próby z mojej strony, te najbardziej delikatne, jak potrafię, zawsze ma jakąś wymówkę: - "Jestem zmęczona... Nie budź mnie... Ty byś wiecznie chciał tylko jednego!" Żona nie ma w ogóle potrzeb w tym zakresie. Choć ciągle powtarza, że mnie kocha, to jednak seksu nie chce. Lubi miłą, przyjemną atmosferę, np. w weekend przy winie i świecach lubi jak jest adorowana, jak się ją przytuli, weźmie za rękę ale. Na tym koniec! Nie chce, żeby dochodziło do zbliżeń i nie chce tego zmieniać. Tak jak jest, jej jest dobrze. Taka sytuacja trwa już właściwie od 2 lat. Wszelkie rozmowy na ten temat nie przynoszą żadnego rezultatu. Nie chce pójść do żadnej poradni rodzinnej i nawet nie chce czytać nic na temat seksu, uważa bowiem, że ona wie, jak to powinno być i nikt nie będzie jej niczego tłumaczył. Moje potrzeby nie są też zbyt duże. Wystarczyłoby mi raz... dwa razy w tygodniu, ale niestety tego nie dostaję. Taka sytuacja powoduje u mnie depresję, rozdrażnienie, czuję się odrzucany, niepotrzebny. Coraz częściej zaczynam się onanizować, ale to powoduje tylko jeszcze większe rozdrażnienie. Jestem w kropce, bo nie widzę wyjścia z tej sytuacji. Czasem myślę, że skoro żona nie chce nigdzie pójść ze mną, aby to zmienić, to chyba ja powinienem brać jakieś środki na powstrzymanie popędu? Przynajmniej nie męczyłbym się tak! Mieszkam w Katowicach. Gdzie w mojej okolicy znajdują się jakieś poradnie rodzinne? Czy z takiej sytuacji jest jakieś wyjście? Pozdrawiam wszystkich serdecznie! Marek

Panie Marku! W podobnej sytuacji żyje i próbuje funkcjonować wielu ludzi. Sytuacja, w której Pan jest nie należy do rzadkości, ale należy pan do niewielkiej grupy osób szukających pomocy, aby nie żyć tak "po prostu", ale żyć jakościowo lepiej. Rozumiem Pana i zgadzam się, co do dyskomfortu na planie życia seksualnego, że niewątpliwe 2 lata trwania tego problemu jest dodatkowym źródłem frustracji. Rozumiem to i chyba Pan się zgadza ze mną, że problem jest przynajmniej dwuaspektowy: Pierwszy związany jest bezpośrednio z zadowoleniem z życia seksualnego i związana z tym frustracja, a drugi - z postawą żony wobec potrzeby seksualnej Pana i tempo jej zaspokajania. Na początek chciałbym powiedzieć Panu, iż z wiekiem występuje zmiana w ilości i jakości oraz wielkości potrzeb seksualnych mężczyzn i kobiet, tym bardziej, iż czynnik kulturowy odgrywa tutaj istotną rolę w życiu kobiet i w hierarchii ich potrzeb. Jak Pan twierdzi: żona jest zadowolona, bo ma dzieci i co jej jeszcze jest potrzebne? Z powodu tej mentalności właśnie Pan nie jest osamotniony. Żona z pewnością mówi prawdę, że kocha Pana, ale jest to już inny wymiar miłości. Dla określenia przyczyn „oziębłości żony” i w celu wykluczenia psychogennych czynników potrzebna jest opinia lekarska seksuologa (ew. ginekologa! - bo może żona ma jakiś problem kobiecy i „jak zwykle” zatrzymuje to dla siebie). Natomiast w związku z tym mam też do Pana pytanie: Czy niechęć żony pojawiła się stopniowo (z czasem była coraz mniejsza)? Czy może działo się to w szybkim tempie? Również czy u Pana przypadkiem nie nastąpiło zwiększenie potrzeby seksualnej? Czy do ostatnich 2 lat motywacja do stosunku seksualnego była równoważona? Czy też bardziej dyktowana z jednej strony? Trochę właśnie mało Pan napisał, aby obraz był bardziej jasny i żebyśmy mogli Panu pomóc. Proszę napisać mi o tym, bo rzeczą jasną jest, że z każdej sytuacji, również takiej, jest wyjście. (ba) 240104


Bardzo dziękuję za Pańską odpowiedź i zainteresowanie moim problemem. Postaram się odpowiedzieć na pańskie pytania i nieco szerzej opisać cały problem.
Spadek zainteresowania seksem u mojej żony pojawił się właściwie po urodzeniu drugiej córki (czerwiec 2000 roku). Wtedy przez 3 miesiące żona nie pozwoliła się do siebie zbliżyć. Po tym okresie zbliżenia powróciły, ale były one już nie tak częste, jak dawniej. Tzn. najwyżej 4-5 razy w miesiącu, po czym powoli potrzeby żony zaczęły się zmniejszać. Żona zaczęła coraz częściej powtarzać, że nie ma ochoty. Był nawet taki okres, że żona chciała, aby zaprzestać współżycia na pół roku - wtedy uważała, że po tym okresie jej potrzeby znowu powrócą. W efekcie tego nie współżyliśmy przez około 4 miesiące, ale jej potrzeby wcale nie powracały, to bardziej ja nie potrafiłem wytrzymać tak długiego okresu wstrzemięźliwości, tym bardziej, że w perspektywie przyszłości widziałem, że raczej nic się nie zmieni, tzn. wstrzemięźliwość nic tu nie da.
Co do badań lekarskich i leczenia, to żona ma swoją lekarkę ginekologa i raczej regularnie ją odwiedza. Tutaj może wspomnę, że ta właśnie lekarka przy porodzie córki w 2000 r. robiła cesarskie cięcie. U dziecka występowały zaburzenia tętna przy skurczach - podobno nazywa się to deceleracja wsteczna. Dziecko urodziło się zdrowe (Abgar = 9).
Może teraz wspomnę o planowaniu dzieci i antykoncepcji. Planowaliśmy z żoną dwoje dzieci. Były one jak najbardziej planowane, a ośmioletnia różnica wieku dzieci jest dlatego tak duża, ponieważ w międzyczasie żona robiła doktorat.
Antykoncepcja. Wspomnę, iż umówiliśmy się z żoną, że ona nie będzie stosować żadnej antykoncepcji: ani mechanicznej, ani farmakologicznej. Słyszeliśmy, że często antykoncepcja hormonalna może być przyczyną wielu chorób. Tylko ja zabezpieczam się prezerwatywą i raczej staramy się nie współżyć w dniach, w których mogłoby nastąpić poczęcie. Co do antykoncepcji jeszcze, to taka forma jest przeze mnie jak najbardziej akceptowana. Jednakże w ostatnim czasie, wspomnianym w poprzednim liście (okres dwóch lat), jedynie w okolicach szczytu żona daje się namówić na współżycie, poza szczytem bowiem żona jest zupełnie niedostępna. Właśnie wtedy stosuje różnego rodzaju wymówki. Wspomnę może jeszcze o jednym fakcie. Mianowicie okres u żony trwa około ośmiu dni (przynajmniej tak ona mówi), a w praktyce wygląda to tak, że od rozpoczęcia u niej okresu przez te 8 dni, jeżeli ja próbuję się zbliżyć, np. po 6-u dniach, to sądzi, że jej się jeszcze okres nie skończył. Co do tak długiego okresu, to prosiłem żonę, aby poruszyła ten temat u swojej lekarki (ginekologa). Zdaniem lekarki czas trwania okresu u żony jest rzeczywiście zbyt długi i twierdzi ona (lekarka), że musi się temu "lepiej przyjrzeć". Tak długi czas trwania okresu miała w sumie zawsze, jeszcze przed urodzeniem pierwszej córki. Nie wiem, czy to mieści się w jakiejś normie?
Częstotliwość naszego pożycia do momentu urodzenia drugiej córki kształtowała się na poziomie 10-12 razy w miesiącu i taka ilość stosunków całkowicie mnie satysfakcjonowała. Odnośnie moich potrzeb seksualnych mogę powiedzieć, że wydaję mi się, iż mój popęd znacznie spadł i w tej chwili chyba nie dałbym rady takiej ilości kontaktów. Motywacja do stosunku w zasadzie u nas nigdy nie była równoważona. W ciągu całego naszego pożycia inicjatywa ze strony żony była bardzo sporadyczna. W sprawach seksu ja zawsze musiałem być inicjatorem, ale pomimo tego muszę przyznać, że prawie zawsze, już po odbytym stosunku, żona była zadowolona. Nawet teraz, przy tak małej ilości kontaktów, czuję, że podczas zbliżenia żonie jest bardzo dobrze i w 90% wszystkich zbliżeń (nawet teraz) żona przeżywa orgazm. Nie jest on raczej udawany. Pod tym względem, po 12 latach pożycia, dobrze rozpoznaję odczucia i reakcje żony.
Problem niechęci do seksu bardziej jest, jak sądzę, spowodowany jej wychowaniem przez rodziców, a zwłaszcza przez jej mamę. Ja cały czas odczuwam, że tego typu tematy były zawsze w jej domu rodzinnym tematami tabu i chyba w ogóle nie były poruszane.
Byłbym bardzo wdzięczny za odpowiedź. Bardzo cenne są dla mnie wszelkie spostrzeżenia i uwagi. Bardzo serdecznie pozdrawiam! Marek


Panie Marku! Dziękujemy za kolejny kontakt i za zaufanie do nas. Przede wszystkim za tak obszerny list. Na podstawie wzbogaconego opisu sytuacji w kolejnym liście oraz na podstawie odbytej konsultacji z seksuologiem i ginekologiem, którym jest dr n. med. Zbigniew Fronczek, mogę znowu potwierdzić, iż problem ma psychogenny charakter, a historia z pierwszą ciążą i z porodem nie ma związku z aktualnym obniżeniem popędu seksualnego, czy też niechęcią żony do seksu. Myślę, że kolejne obowiązki żony (dzieci, dom, mąż, doktorat, praca, itp.) plus znaczenie seksu w strukturach osobowości i mentalności, mają tutaj najważniejszy wpływ na to, co jest obserwowane. Dodatkowym czynnikiem - z pewnością nie bez znaczenia - jest Jej obawa wobec kolejnej ciąży (jest to blokada albo hamulec psychiczny, który obejmuje seks w powiązaniu z całym procesem ciąży i porodu). Myślę, że bez udziału Pana żony w tej rozmowie trudno będzie rozwiązywać problem. Pozdrawiamy serdecznie i zachęcamy Państwa do kolejnego kontaktu. (ba, zf) 050204

Prof. Bassam Aouil, psycholog, dr Zbigniew Fronczek, seksuolog, 26-01-2010, zdrowemiasto.pl

Poinformuj znajomych o tym artykule:

REKLAMA
hemoroidy Krakow
Leczymy urazy sportowe
hemoroidy szczelina odbytu przetoki zylaki konczyn dolnych
------------