Psycholog. Denerwuje mnie ludzka głupota... Jestem sfrustrowana. Mąż lekkoduch?
Strona główna » Seks w Zdrowym Mieście » Psycholog » Denerwuje mnie ludzka głupota... Jestem sfrustrowa…

Denerwuje mnie ludzka głupota... Jestem sfrustrowana. Mąż lekkoduch?

DONIESIENIA LISTONOSZA. Psycholog

Prof. Bassam Aouil, psycholog

zdrowemiasto.pl | dodane 01-01-2010

Prof. Bassam Aouil, psycholog, ACPP UKW Bydgoszcz
 
Mam 27 lat, wykształcenie wyższe, jestem zamężna od 4 lat, pracuję, nie mam dzieci. Proszę o pomoc.
Czasami odnoszę wrażenie, że siedzi we mnie taki supeł, który z dnia na dzień coraz bardziej się zaciska. Jestem sfrustrowana. Denerwuje mnie ludzka głupota, charczenie sąsiada piętro wyżej, dzieci wrzeszczące pod oknami, wszechobecni dresiarze zajeżdżający drogę na ulicy. Boję się jeździć szybko autem i, siedząc obok kierowcy, kurczowo zaciskam ręce na oparciu. Denerwuje mnie, kiedy ktoś mówi dużo i bez sensu.
Czasami wracam z pracy i chcę opowiedzieć mężowi o moim dniu, ale nie chcę mi się otwierać ust. Nagle dopada mnie niemoc i nie mam siły podnieść się z kanapy. Irytują mnie wiadomości, których słucham, politycy, nawet kurs walut. Odnoszę wrażenie, że jestem cholernie "upierdliwa", wszystkiego się czepiam, przybieram postawę roszczeniową. Boję się przyszłości. Miewam dziwne lęki bez powodu. Czasami biorę leki uspokajające (Persen, waleriana, miałam też zapisany Afdobam). Zauważyłam, że trwa to od mniej więcej dwóch lat. Potrzebuję pomocy, bo mnie ta moja choleryczność zeżre. Dziękuję. Ewelina


Pani Ewelino! Z listu wynika, że faktycznie Pani jest mocno zestresowana i sfrustrowana, ale jakie są źródła tego stanu - odpowiedź tymczasem zna tylko Pani. Jeśli leki uspokajające nie dają ulgi, to oznacza, że raczej źródła są psychogenne. Jeżeli Pani napisze więcej o sobie i o tym, co Pani uważa np. za ważne w życiu, to możemy pomóc. Jeżeli jednak nie zechce Pani napisać, to radzimy skontaktować się z psychologiem klinicznym w celu ustalenia źródeł problemu. Taka konsultacja jest Pani na pewno potrzebna i na pewno okaże się być pomocną. Zachęcamy do większej otwartości w kolejnym liście.
Dla rozluźnienia możemy powiedzieć, że i nas nie napawają radością wypowiedzi i postawy np. polityków, rozmaite doniesienia czy wiadomości medialne, że trudno nie wspomnieć o komentarzach internautów. A co do - jak to Pani określiła - wszechobecnego widoku dresiarzy :-( Cóż powiedzieć? Mało to pocieszające, ale cóż... (ba, ppk)

Mam na imię Marta. Problem, z którym zwracam się do Pana dotyczy mojego męża, który ma 41 lat, pracuje zawodowo. Można go określić typem przysłowiowego lekkoducha. Lojalność, odpowiedzialność i kompetencja nigdy nie były jego mocną stroną. Bawiły go zawsze przyjemne aspekty życia, obiecywanie co nie potrafi zrobić i załatwić obcym osobom też, natomiast na pojawiające się trudności, czyjąś krytykę, problemy finansowe (zazwyczaj powstałe z jego własnej winy) reagował i reaguje w ten sposób, że problem bagatelizuje i wręcz ośmiesza, mówiąc załatwię, zapłacę, lecz nie doprowadza tego nigdy do końca i stąd początek wszystkich kłopotów. Nie stroni również od imprez towarzyskich zakrapianych alkoholem od czasu do czasu. W domu też stale coś popija: a to piwo, a to po dwa kieliszki wina... Przez przytoczone wyżej postępowanie stracił w 2003 roku pracę. Swoje smutki topił w alkoholu przez równy miesiąc. Błąd ten powinien go czegoś nauczyć, lecz dwa tygodnie temu o mały włos nie stracił obecnej pracy, gdyż pojawił się osobisty problem (tak załatwiał finansową sprawę, że upomniał się komornik - mnie nie dał możliwości pomocy, kiedy był na to czas) i nie bacząc na to, jak obecnie wygląda rynek pracy, najnormalniej zawalił wcześniej pracę, a potem wziął urlop i uciekał każdego dnia z domu nie interesując się niczym, nadużywając alkoholu (zaczął nawet na to pożyczać pieniądze). Trwało to całe trzy tygodnie. Na pojawiający się problem znalazł sobie po prostu złoty środek w postaci ucieczki. Aby odroczyć zły czas, nie bacząc na to, jak ogromnie negatywne mogą być tego skutki, po prostu traci racjonalne myślenie. Z uwagi na to, że interesuję się trochę psychologią (czytałam "Enneagram" autorstwa Helen Palmer) zadaję sobie pytanie: czy to, że tak postępuje na szkodę swoją i całej rodziny (mamy dwójkę dzieci) jest związane z tym, że należy do określonego typu osobowości i pewne cechy są już wpisane w dany typ człowieka, czy z uwagi na to, że popada w trans alkoholowy, łączy się to być może z podstępnie pojawiającą się właśnie chorobą alkoholową, która może pozbawić logicznego myślenia? Trudno żyć z takim niepewnym człowiekiem. A może już dawno kwalifikuje się, aby odbyć terapię w specjalistycznej poradni psychologicznej? Bardzo proszę o odpowiedź i pomocną radę.

Z Pani opisu sytuacji można wnioskować, że raczej jest to problem związany ze stylem rozwiązywania problemów przez męża oraz jego cechami charakteru. Znam "Enneagram" Helen Palmer, ale nie zgadzam się z jej wnioskami, że są pewne cechy osobowości już wpisane w dany typ człowieka i że w przypadku Pani męża z uwagi na to właśnie popada w trans alkoholowy. Zgadzam się natomiast z Panią we wnioskach, że mąż potrzebuje pomocy fachowej i najlepiej będzie, jeśli skontaktuje się z poradnią zdrowia psychicznego albo z instytucjami pracującymi na rzecz problemu alkoholizmu i alkoholików. Myślę, że znalezienie kontaktu nie sprawi problemu. (ba) 040604

Prof. Bassam Aouil, psycholog, 01-01-2010, zdrowemiasto.pl

Poinformuj znajomych o tym artykule:

REKLAMA
hemoroidy Krakow
Leczymy urazy sportowe
hemoroidy szczelina odbytu przetoki zylaki konczyn dolnych
------------