Psycholog. Córka ciągle wywołuje jakieś afery...
Strona główna » Seks w Zdrowym Mieście » Psycholog » Córka ciągle wywołuje jakieś afery...

Córka ciągle wywołuje jakieś afery...

DONIESIENIA LISTONOSZA. Psycholog

Prof. Bassam Aouil, psycholog

zdrowemiasto.pl | dodane 27-01-2010

Prof. Bassam Aouil, psycholog, ACPP UKW Bydgoszcz
 
Nie wiem, czy zechce mi Pan odpisać, ale rozpaczliwie szukam porady. Spróbuję opisać mój problem. Moja córka ma prawie 33 lata. W dzieciństwie wychowywała się u dziadków (choć my odwiedzaliśmy ją i zabieraliśmy na weekendy). Gdy urodziło się drugie dziecko zabraliśmy ją do siebie. W zasadzie nie sprawiała problemów, choć była bardzo żywym i czasem złośliwym dzieckiem (często np. dokuczała bratu). Przy mojej pomocy uczyła się dobrze. Żyliśmy we względnym dobrobycie, tzn. jej w każdym razie niczego nie brakowało. W szkole miała jedynie problemy z rówieśnikami. Nie była akceptowana, chociaż niczym się od nich nie różniła, a już na pewno nie na niekorzyść. Byliśmy i jesteśmy bardzo tolerancyjnymi rodzicami. Wyjechała na studia i choć zaledwie kilka razy ją tam odwiedzaliśmy (a więc nie byłam - moim zdaniem - jakąś "toksyczną" matką i pozwoliłam jej odejść z domu), to już tam zaczęły się problemy (np. konflikty z właścicielkami stancji).
Z nauką nie miała problemów. Zresztą to specyficzna uczelnia i dostają się tam ludzie wyłącznie naprawdę utalentowani. Na ostatnim roku studiów, tuż przed dyplomem, wdała się w romans z dojrzałym już mężczyzną, który, gdy zobaczył, że się za bardzo zaangażowała, zerwał z nią. Wówczas ujawniła się po raz pierwszy jej jedna z wielu złych cech charakteru. Dzwoniła do niego i groziła mu. Przestraszyła się dopiero, gdy postraszył ją policją. Ciągle wywołuje jakieś afery. Z powodu konfliktów i trudnej z nią współpracy nie przedłużono z nią umowy (mam na myśli pracę). Wdała się w kolejny romans z człowiekiem z podstawowym wykształceniem, bezrobotnym, pijącym... Jak mówiła - po to, żeby zemścić się za tamtego, który ją porzucił. Nie będę opisywała afer z tym związanych i tego, co przy okazji my musieliśmy przejść. O mało nie wdała się w proces cywilny, ponieważ zniesławiła swoją koleżankę w miejscu jej pracy. Obecnie po raz kolejny związała się z kimś, a zawsze są to mężczyźni dużo starsi. (Ja nie ingeruję w jej związki, bo i tak nie mam na to wpływu - czasem lepsza jest pozorna akceptacja). Potem sprowokowała swoimi intrygami (np. telefony do jego znajomych kobiet) to, że już jej nie chce widzieć. Więc znów do niego wydzwania, bo - jak mówi - nie pozwoli się porzucić.
A my, niestety, chcąc nie chcąc jesteśmy w centrum tych afer, ponieważ przy okazji wyżywa się na nas (głównie na mnie). Choćbym nie wiem jak nie chciała, nie udaje mi się z tego wyłączyć. Zdarzyło się już kilkakrotnie, że zdemolowała coś w domu, także raz uderzyła mnie. Potrafi - chcąc coś wymusić - rzucać sprzętami, potłuc coś, opluć mnie lub swojego brata. Ojca trochę się obawia. Tragiczne jest to, że ciągle powiela te same błędy, w ogóle nie uczy się na nich. Ma jakieś dziwne przymusy, jak sama mówi, np. dzwonienia i sprawdzania mężczyzn, z którymi jest lub wykonywania anonimowych telefonów do ludzi. Traktuje ich często przedmiotowo, wręcz wykorzystuje ich. Nie znosi kobiet. Jestem wykończona psychicznie. Kilkakrotnie chodziła do różnych psychoterapeutów, ale zawsze przerywała terapię. Jeden z ich powiedział, że jest to terapia na długie lata. Raz nawet byłam skłonna zgodzić się na terapię rodzinną, ale ona nie chciała. Główny problem, który córka podnosiła, to ten, że ja zmarnowałam jej życie i dzieciństwo, że byłam nadopiekuńcza. Wyolbrzymia to, że zmuszałam ją do odrabiania lekcji i na nią krzyczałam. (Nigdy jej nie biliśmy, ale przyznaję, że zdarzyło mi się ją przy lekcjach uderzyć i krzyczeć. Bardzo tego żałuję, ale czy za to mam płacić całe życie?) Daliśmy jej w dzieciństwie wiele czułości i miłości. A ona mówi, że jej rodzinny dom był u dziadków. Teraz ona nie pozwala mi się dotknąć, pocałować. Mówi, że nie znosi takiej bliskości. Ponieważ nie potrafię inaczej przed nią i jej problemami się obronić, celowo ją odrzucam w myślach, jest mi wtedy chwilowo łatwiej. Choć zdaje się, że robię krzywdę sobie.
Jak mam postępować? Czy mam ją odrzucić, czy znosić to wszystko? Nie zawsze udaje mi się być silną wobec jej problemów i sposobu zachowania, bo to jednak córka. Czy może mi Pan pomóc, coś poradzić? Miewam przez to wszystko lęki, nie mogę spać. Chciałabym uwolnić się od tego problemu. Chcę obronić przed nią swoją rodzinę i siebie. Jak to zrobić? Odpowiem na każde pytanie, gdyż ten list nie oddaje całego problemu. Nie jesteśmy rodziną z marginesu społecznego. Mamy wyższe wykształcenie, pracujemy zawodowo. Tym bardziej nie mogę zrozumieć, że właśnie w mojej rodzinie to się dzieje! Błagam o radę! Bardzo proszę o odpowiedź. Z wyrazami szacunku, Barbara z Austrii


Pani Barbaro! Problem, jaki Pani opisuje, jest naprawdę bardzo trudny i bardzo złożony. Z pewnością nie będzie tak, że ja tu coś powiem i problemu już nie będzie. Dobrze, że Pani z tego doskonale - jak sądzę - zdaje sobie sprawę. Aktualne problemy córki, jak Pani opisuje, wskazują generalnie raczej na poważny kryzys w JEJ życiu, który może mieć faktycznie związek z jej dzieciństwem. Być może wynika z jakiegoś innego urazu, który spowodował, że ona wróciła do pewnych przykrych wspomnień, traktując to jako dobry "wieszak" dla problemów obecnych? Wskaźnikiem tego jest jej styl przywiązania do innych mający neurotyczny i rekomendacyjny charakter oraz związane z tym konsekwencje rozstania się w lęku przed odrzuceniem i bólu.
Jest to intuicyjna diagnoza wstępna lub też pewna moja teza dotycząca stanu córki.
Wielka szkoda, że nie udała się terapia, tym bardziej, że córka zgodziła się na nią. A teraz? Jaką postawę ona ma wobec potrzeby konsultacji z psychologiem lub z lekarzem psychiatrą? Może potrzebna będzie farmakologia i stosowanie leków w celu zwiększenia skuteczności i powodzenia terapii. To nie oznacza, że na pewno córka jest chora.
Na pytanie, co Pani ma robić i czy ma ją odrzucić, mogę powiedzieć, że najpierw istotne, aby Pani nie czuła się winna temu, co jest. Nawet, jeżeli faktycznie powodem problemu są sytuacje, o których mówi córka. Istotne również, aby bezwzględnie ją akceptować, otaczać miłością i zrozumieniem oraz chęcią pomocy. Należy zachęcać ją do skorzystania z pomocy psychologicznej. A może kontaktu z nami? Ona Was potrzebuje! Waszej troski i miłości teraz, w tym kryzysie i potem, jak wszystko będzie już dobrze.
Mam również kilka pytań do Pani. Jakie relacje miała i ma córka z bratem? Pisze Pani, że nie znosi kobiet. Czy ma obecnie koleżanki, z którymi utrzymuje kontakt, czy też jest samotna?
Rozumiem ten ból i lęk wynikający z całej tej sytuacji, ale Pani musi być silna, żeby radzić sobie z tym wszystkim. Pani znajduje się w bardzo trudnej sytuacji i też sama Pani potrzebuje pomocy psychologa w postaci wsparcia psychoemocjonalnego. Proszę pamiętać, że na ile Pani z mężem będziecie w dobrej formie, na tyle będziecie mogli sobie pomóc. Proszę o dalszy kontakt i ustosunkowanie się do tej wypowiedzi. (ba) 010404

Prof. Bassam Aouil, psycholog, 27-01-2010, zdrowemiasto.pl

Poinformuj znajomych o tym artykule:

REKLAMA
hemoroidy Krakow
Leczymy urazy sportowe
hemoroidy szczelina odbytu przetoki zylaki konczyn dolnych
------------